Rz: Aleksander Kwaśniewski sprawował urząd chyba w bardziej komfortowym otoczeniu niż Lech Kaczyński?
Ryszard Kalisz: Nie sądzę, wtedy media też rozdrapywały każde potknięcie prezydenta. A problem Lecha Kaczyńskiego polega na tym, że on się źle czuje w prezydenckim garniturze. Kiedy był prezydentem Warszawy, a ja szefem MSWiA prowadziliśmy rozmowy. Wspominam go z tego czasu jako miłego człowieka. Jako prezydent RP jest inny. Być może dlatego, że nie ma pewności, iż w Pałacu i Kancelarii Prezydenta otaczają go ludzie, którzy działają na rzecz jego pomyślności.
Czyli nie dziwią pana zmiany szefa kancelarii?
Cóż, kierowałem kancelarią Aleksandra Kwaśniewskiego i pracowała jak zegarek szwajcarski. W kancelarii Lecha Kaczyńskiego panuje totalny bałagan. Nie wiadomo, kto za co odpowiada. Z wyjątkiem BBN, ale minister Władysław Stasiak odpowiada za kwestie wojskowe tylko w kategoriach techniczno-organizacyjnych, bo decyzje też zapadają gdzie indziej. I chyba niekoniecznie podejmuje je prezydent.
A kto?