Reklama
Rozwiń
Reklama

Gospodarczy skok na bungee

Nie liczmy na miękkie lądowanie. W najlepszym razie czeka nas gospodarczy skok na bungee. Błyskawiczny lot w dół i mocne szarpnięcie tuż przed spotkaniem z glebą. 50-procentowe podatki dla najbogatszych i obcinanie pensji bankowcom może na chwilę zaspokoją socjalistyczne poczucie sprawiedliwości związkowców, ale nie uratują europejskich budżetów pogrążonych w głębokim deficycie.

Publikacja: 15.05.2009 20:29

To oczywiście przypadek, że tego samego dnia Bruksela ogłasza dane o największej zapaści gospodarczej Europy od 1970 roku, w Berlinie kongres syndykalistów planuje naprawę kapitalizmu, a w Warszawie związki zawodowe w ramach Komisji Trójstronnej idą na ustępstwa. Nie jest jednak przypadkiem, że kryzys mocniej dotyka dziś Europy niż Ameryki i euro szybciej traci na wartości niż dolar.

Unia ciężko na to pracowała. Kombinacja pakietów ratunkowych, malejących wpływów do budżetu, rosnącego bezrobocia z rozbuchanymi świadczeniami socjalnymi w końcu musiała doprowadzić do zapaści.

Socjalistyczna przygoda z ratowaniem biznesu przed biznesmenami dobiega końca. Europa musi znowu uwolnić ludzką energię, zamiast dusić przedsiębiorczość podatkami. Zrezygnować z monstrualnych przywilejów pracowniczych, ale też z miliardowych dopłat do nieporadnych banków czy koncernów samochodowych. Zasiłki dla bezrobotnych sięgające 80 proc. płacy i sztywne przepisy uniemożliwiające reorganizacje firm mogą pogrążyć Europę w długotrwałej depresji i społecznej degradacji.

David Cameron, konserwatywny kandydat na premiera Wielkiej Brytanii, prezydent Francji Nicolas Sarkozy i kanclerz Niemiec Angela Merkel przyznają, że wyższe podatki nas nie uratują. Wiedzą o tym, ale zwlekają. Tymczasem związki zawodowe prowadzą swoją wielką wojnę o socjalistyczną sprawiedliwość, krzycząc: "to nie nasz kryzys!". O to można się spierać, ale ten następny, groźniejszy, na pewno będzie ich i tylko ich.

Porozumienie Komisji Trójstronnej w Polsce idzie pod prąd roszczeniom związkowców w Europie Zachodniej. Daje rządowi fantastyczną okazję do przeprowadzania spóźnionych reform rynkowych, dalszej redukcji kosztów pracowniczych, prywatyzacji. Pamiętajmy, z jakiej wysokości nasza gospodarka skacze w dół. Polski most jest niższy, więc i lina musi być znacznie krótsza.

Reklama
Reklama

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/wroblewski/2009/05/15/gospodarczy-skok-na-bungee/]blog.rp.pl/wroblewski[/link]

To oczywiście przypadek, że tego samego dnia Bruksela ogłasza dane o największej zapaści gospodarczej Europy od 1970 roku, w Berlinie kongres syndykalistów planuje naprawę kapitalizmu, a w Warszawie związki zawodowe w ramach Komisji Trójstronnej idą na ustępstwa. Nie jest jednak przypadkiem, że kryzys mocniej dotyka dziś Europy niż Ameryki i euro szybciej traci na wartości niż dolar.

Unia ciężko na to pracowała. Kombinacja pakietów ratunkowych, malejących wpływów do budżetu, rosnącego bezrobocia z rozbuchanymi świadczeniami socjalnymi w końcu musiała doprowadzić do zapaści.

Reklama
Publicystyka
Stanisław Jędrzejewski: Media publiczne potrzebują nowego ładu
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Projekt ustawy o mediach publicznych na gruzach systemu
Publicystyka
Marek Cichocki: Czy Niemcom w ogóle można ufać?
Publicystyka
Estera Flieger: Konkurs na prezesa IPN wygrał Karol Polejowski, ale to i tak bez znaczenia
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Historyczna przegrana Unii Europejskiej
Reklama
Reklama