[b][link=http://blog.rp.pl/semka/2009/10/15/teatr-donalda-tuska-i-jego-widzowie/]Skomentuj na blogu[/link][/b]
Od dwóch tygodni odbywa się spektakl, w którym Donald Tusk gasi groźny polityczny pożar, jaki wybuchł po ujawnieniu afery hazardowej i stoczniowej. Wpierw kryzys miało wygasić szybkie usunięcie ze stanowisk Zbigniewa Chlebowskiego i Mirosława Drzewieckiego. Towarzyszyło temu wygnanie z rządu Grzegorza Schetyny. Potem PO miała zewrzeć szyki dzięki wojnie, jaką premier wypowiedział PiS. Wreszcie ogłoszono, że Mariusz Kamiński usiłował dokonać antydemokratycznego puczu.
Donald Tusk podjął się trudnego zadania. Kolejne odsłony spektaklu mają łagodzić szok, w jaki wpędziły ostatnie afery różne grupy widzów – zwykłych Polaków, członków Platformy Obywatelskiej i elit. Jak przyjmują ten teatr?
[srodtytul]Pamięć wyborców[/srodtytul]
Najważniejszą widownią są wyborcy, bo w Polsce politycy tak naprawdę liczą się głównie ze słupkami popularności. Przecież to Platforma doszła do władzy dzięki umiejętnemu odwróceniu sympatii Polaków do idei IV RP i przekonaniu ich, że jest partią bezpieczniejszą i bardziej przewidywalną. Tyle że owa bezwarunkowa sympatia, jaką Polacy darzyli PO, to już przeszłość. Niedawny sondaż przeprowadzony dla Wiadomości TVP wykazał, że 57 proc. Polaków jest zdania, iż ostatnie afery nadszarpnęły wiarygodność premiera. A 62 procent pytanych jest przekonanych, że wpłynie to na wynik wyborów prezydenckich.