Reklama

Czy Palikot realizuje przygotowany scenariusz

Palikot zachowuje się tak, jakby toczył walkę z czasem – zauważają rozmówcy "Rz" z Platformy. – Może boi się materiałów służb opisujących jego finanse

Publikacja: 06.10.2010 22:53

Janusz Palikot przyspiesza. W środę zrezygnował z członkostwa w PO, w poniedziałek – z szefowania lubelskim strukturom tej partii. A jeszcze w sobotę zapowiadał, że i legitymację partyjną, i mandat złoży dopiero na Świętego Mikołaja. Dotychczasowy główny zagończyk polskiej polityki podtrzymuje jednak deklarację, że mandat poselski złoży 6 grudnia.

W politycznych kuluarach trwają spekulacje, kto jest reżyserem tego przyspieszenia: sam Palikot czy liderzy Platformy. Bardziej zorientowani w platformerskich rozgrywkach uważają, że spiritus movens jest teraz kierownictwo PO.

Jak zmianę decyzji tłumaczy Palikot: – Szkoda mi czasu na codzienne tłumaczenie, że warto poczekać do 6 grudnia.

Radości z przecięcia przez niego pępowiny z PO nie kryje marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna. – Nie płaczę. Chłopaki nie płaczą – skomentował z uśmiechem. Tą frazą nawiązał do głośnej wypowiedzi Donalda Tuska pod swoim adresem.

Także lider PO zdaje się być decyzją Palikota niespecjalnie zmartwiony. – Moim zdaniem robi błąd. Więcej dla spraw, które są dla niego ważne, zrobiłby, będąc w Platformie – stwierdził Tusk.

Reklama
Reklama

Palikot zapowiada, że w najbliższych dniach zrobi objazd po Polsce. I że będzie "małe trzęsienie ziemi polityczne dotyczące zmian na scenie politycznej".

Tuż przed kongresem Ruchu Poparcia dla Palikota lubelski poseł opowiadał, że przedstawi osobę numer dwa w swoim ruchu. Nic takiego nie nastąpiło. Według kuluarowych informacji tą osobą miał być Bartosz Arłukowicz, poseł Lewicy. Często ostatnio rozmawiali, na razie jednak z uwiedzenia Arłukowicza nic nie wyszło.

Teraz Palikot twierdzi, że niebawem zaprezentuje trzy – cztery osoby znane z pierwszych stron gazet, które będą razem z nim robić Nowoczesną Polskę. Zastrzega jednak, że nie nastąpi to w tym tygodniu, tylko raczej w przyszłym. $>

Według Eryka Mistewicza, konsultanta politycznego, ruch Palikota jest produktem na sprzedaż. To znaczy, że chce on ze swojego nazwiska stworzyć polityczną markę, w której udziały wykupią inni. Jak na przykład lewicujące i wpływowe środowisko Stowarzyszenia "Ordynacka" bądź Andrzej Olechowski związany w kampanii prezydenckiej ze Stronnictwem Demokratycznym. Na razie nic z tego nie wychodzi. Co więc dalej?

– To klasyczna ucieczka do przodu, ucieczka przed porażką – uważa prominentny poseł PO. I dodaje: – Palikot zachowuje się tak, jakby toczył walkę z czasem. Może boi się materiałów służb specjalnych opisujących jego finansowe przepływy?

Jakie to mogą być materiały? Jak twierdzi ów poseł, mogą być związane z procesem, który wytoczyła Palikotowi była żona Maria Nowińska, o ukrywanie wspólnego majątku. Pewnym zgrzytem w tej opowieści prominentnego posła PO jest to, że oskarżała ona byłego męża też o trwonienie wspólnego dobra na finansowanie kampanii wyborczej PO.

Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Dotacje z KPO, czyli kot z wykręconym ogonem
Publicystyka
Marek Migalski: Andrzeja Dudy życie po życiu
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Porażka Donalda Trumpa. Chiny pozostają przy Rosji
Publicystyka
Wojciech Warski: Prezydent po exposé, przed zagraniczną podróżą
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Jak Polska w polityce międzynarodowej stała się statystą
Reklama
Reklama