Rulewski: Policzek dla ofiar PRL

Generał Jaruzelski był zwyczajnym funkcjonariuszem PRL, który gorliwie wypełniał rozkazy, a później sam je wydawał – twierdzi senator PO i były opozycjonista

Publikacja: 26.11.2010 02:18

Rulewski: Policzek dla ofiar PRL

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Red

Szanuję prezydenta Bronisława Komorowskiego. Rozumiem też, że jako głowa państwa chce on być reprezentantem wszystkich Polaków i dlatego spotyka się z ludźmi z wszystkich obozów politycznych, nierzadko reprezentującymi bardzo różne poglądy. Jednak zaproszenie gen. Wojciecha Jaruzelskiego do uczestnictwa w posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego uważam za wyjątkowo zły pomysł, który będzie miał poważne konsekwencje. Dużo poważniejsze niż się osobom z Kancelarii Prezydenta i jego doradcom wydaje.

Zaproszenie generała uzasadniali oni jego znajomością Rosji i relacjami z tamtejszymi władzami. To wyjątkowo słabe uzasadnienie. Gen. Jaruzelski może być co najwyżej ekspertem od relacji ze Związkiem Sowieckim, który już dawno upadł, oraz od spotkań z towarzyszem Breżniewem. Nie wiem, czy prezydentowi Miedwiediewowi będzie miło, kiedy się dowie, że polskie władze porównują go do Breżniewa. Z tego, co wiem, prezydent Miedwiediew krytycznie ocenia komunistyczną przeszłość Rosji. Wydaje się to więc pomysłem wyjątkowo nietrafionym. Ale to na marginesie. Problem bowiem leży zupełnie gdzie indziej.

[srodtytul]Fałszywa legenda[/srodtytul]

Jak należy odbierać zaproszenie gen. Jaruzelskiego przez demokratycznie wybranego prezydenta III RP? I to nie na prywatną rozmowę, tylko na posiedzenie oficjalnego organu demokratycznego państwa, jakim jest Rada Bezpieczeństwa Narodowego?

Pojawiły się głosy, że to rehabilitacja gen. Jaruzelskiego ze strony władz III RP. Z przykrością muszę stwierdzić, że tak właśnie można to odbierać. Tym bardziej jeśli towarzyszą temu głosy, że gen. Jaruzelski może być nieocenionym doradcą.

Nie dziwię się, że generał skwapliwie takie zaproszenie przyjął. Przecież od lat próbuje on budować swój wizerunek jako osoby, która wyprowadziła Polskę spod władzy radzieckiej, a wszystkie decyzje, jakie w PRL on i jego otoczenie podejmowali, były niezbędne, by do takiego szczęśliwego finału doprowadzić. Zaproszenie od prezydenta Komorowskiego tylko w budowie takiej legendy mu pomaga. Legendy, która z punktu widzenia historycznego jest całkowicie fałszywa i nie znajduje żadnego pokrycia w faktach.

Generał Jaruzelski nie był żadnym Konradem Wallenrodem, tylko funkcjonariuszem PRL, który gorliwie wypełniał rozkazy, a później sam je wydawał. Przypominam, że Wojciech Jaruzelski już jako młody żołnierz miał podjąć współpracę ze zbrodniczą organizacją, jaką była NKWD. W najgorszych czasach stalinowskich robił karierę w ludowym wojsku. Odpowiadał za antysemickie czystki w armii w 1968 roku. Ponosi odpowiedzialność za współudział polskich żołnierzy w agresji na Czechosłowację oraz za stłumienie protestów robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku.

W końcu wydał wojnę własnemu narodowi w postaci stanu wojennego, a rządy jego ekipy doprowadziły niemal do bankructwa PRL. Chyba nie było żadnego hańbiącego wydarzenia w okresie PRL, do którego gen. Jaruzelski nie przyłożyłby w jakiś sposób ręki.

Zapraszanie gen. Jaruzelskiego przez prezydenta może jednak prowadzić do wybielania jego roli w historii. Ale nie tylko. Nie zapominajmy, że jest on oskarżony o współudział w zbrodniach okresu PRL. Czy to nie paradoks, że z jednej strony III RP w postaci prokuratorów oskarża go o zbrodnie, a z drugiej – w osobie prezydenta – zaprasza na spotkanie jako niezbędnego doradcę?

Jak się mają czuć oskarżający Wojciecha Jaruzelskiego prokuratorzy lub sędziowie, którym przyjdzie go osądzić, wiedząc, że jest szanowanym byłym prezydentem, służącym obecnej głowie państwa pomocą w prowadzeniu polityki zagranicznej? Czy wystarczy im odwagi i determinacji, by go osądzić?

[srodtytul]Bez zobowiązań[/srodtytul]

Zaproszenie ma jeszcze jeden wyjątkowo przykry wymiar. To swojego rodzaju policzek wymierzony wszystkim tym, którzy zostali pokrzywdzeni w PRL – bliskim osób, które straciły w tamtym czasie życie i zdrowie. Za swoje krzywdy wciąż nie mogą oni doczekać się sprawiedliwości ani zadośćuczynienia od wolnej Polski. Projekty, które takie zadośćuczynienie by zapewniały, od dawna czekają na rozpatrzenie w Sejmie, ale nie wiadomo, kiedy mogłoby do tego dojść.

Tymczasem człowiek, który w dużym stopniu odpowiada za wyrządzenie tych krzywd, jest zapraszany i fetowany jako kluczowy doradca prezydenta. To wyjątkowo niesprawiedliwe. Nie sądzę, by Bronisławowi Komorowskiemu zależało, aby pokrzywdzonym taki policzek wymierzyć, ale niestety w taki sposób jest to odbierane.

Na koniec chciałbym odnieść się do jeszcze jednej sprawy. Niektórzy uczestnicy obrad Okrągłego Stołu twierdzą, że należy bronić gen. Jaruzelskiego, bo opozycja zawarła z nim porozumienie, dzięki któremu mamy wolną Polskę. Przypominam, że to był pakt polityczny, a nie kordialny. Dziś nie mamy wobec gen. Jaruzelskiego żadnych zobowiązań.

Ale jeśli będziemy go fetować, to wkrótce się okaże, że III RP jest naturalną kontynuatorką PRL. Tymczasem III RP z PRL zerwała. Przez ponad 50 lat walczyły o to tysiące ludzi i wielu z nich straciło w tej walce życie. O tym nie można zapomnieć.

[i] —not. js

Autor jest senatorem Platformy Obywatelskiej, w latach 80. był liderem bydgoskiej „Solidarności”[/i]

Szanuję prezydenta Bronisława Komorowskiego. Rozumiem też, że jako głowa państwa chce on być reprezentantem wszystkich Polaków i dlatego spotyka się z ludźmi z wszystkich obozów politycznych, nierzadko reprezentującymi bardzo różne poglądy. Jednak zaproszenie gen. Wojciecha Jaruzelskiego do uczestnictwa w posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego uważam za wyjątkowo zły pomysł, który będzie miał poważne konsekwencje. Dużo poważniejsze niż się osobom z Kancelarii Prezydenta i jego doradcom wydaje.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Publicystyka
Marius Dragomir: Wszyscy wrogowie Viktora Orbána
Publicystyka
Kazimierz Groblewski: Sztaby wyborcze przed dylematem, czy już spuszczać bomby na rywali
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Karol Nawrocki w Białym Domu. Niedźwiedzia przysługa Donalda Trumpa
analizy
Likwidacja „Niepodległej” była błędem. W Dzień Flagi improwizujemy
Publicystyka
Roman Kuźniar: 100 dni Donalda Trumpa – imperializm bez misji
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne