Marcin Wojciechowski: Czy zbrodnia katyńska spełnia definicję ludobójstwa w świetle prawa międzynarodowego?
Prof. Janusz Symonides, specjalista prawa międzynarodowego: W obiegowym pojęciu ludobójstwo ma miejsce wtedy, gdy zamordowano dużą liczbę ludzi. Ale w definicji prawnomiędzynarodowej ważne jest co innego - to, że ofiary należą do jednej grupy etnicznej, a przynależność ta jest głównym motywem zbrodni, tak jak w przypadku Rwandy.Udowodnienie zbrodni ludobójstwa wcale nie jest takie proste. Międzynarodowe trybunały karne wymagają udowodnienia wyraźnej intencji. Warto pamiętać i o tym, że konwencja o niestosowaniu przedawnienia wobec zbrodni wojennych i zbrodni przeciw ludzkości, której Rosja i Polska są stronami, nie mówi o ludobójstwie. Z tego względu upieranie się, że Katyń był ludobójstwem, nie jest słuszne. Na gruncie prawa ludobójstwo ulega w Rosji przedawnieniu.
I wszystko jasne - najpierw nie mogliśmy mówić o Katyniu, bo groziła za to śmierć. Potem już tylko więzienie. Dziś możemy mówić, ale nie o ludobójstwie, gdyż sprawa się przedawniła. A do tego nigdy nie udowodnimy, że jako Polacy jesteśmy jedną grupą etniczną. Krótko mówiąc: o tym, czy uznamy zbrodnie katyńską za ludobójstwo, czy nie, nadal decydują Rosjanie, "Gazeta Wyborcza" oraz jej eksperci. Niedawno na łamach "GW" Paweł Wroński żartował z tych, którzy umieliby udowodnić nawet to, że Ziemia jest płaska, gdyby stwierdził tak Jarosław Kaczyński. Strach pomyśleć, co byłaby w stanie udowodnić "Wyborcza", gdyby przyjaciele ze wschodu stwierdzili, że w Katyniu jednak nie strzelali Rosjanie, a tylko przebrani za Rosjan Niemcy albo Japończycy.