ZGRED ? jeszcze jeden fragment powieści

Subotnik Ziemkiewicza /*

Publikacja: 21.04.2011 11:33

ZGRED ? jeszcze jeden fragment powieści

Foto: Rzeczpospolita

Telewizyjna stylistka parsknęła kiedyś śmiechem, kiedy po przymiarce kolejnego garnituru stwierdziłem, że wszystkie są źle uszyte. Powiedziałem coś śmiesznego? Nie, wie pan, po prostu jak już dwadzieścia lat jeżdżę z ludźmi na różne przymiarki, to zawsze każdy mężczyzna, kiedy mu ubranie źle leży, powie: źle uszyte. A każda kobieta, zawsze, ale to zawsze: o Boże, jestem za gruba, albo za chuda... no nigdy, że nogawka za długa, tylko ja mam nogi za krótkie.

Coś w tym jest. Przypomniało mi się, bo rzuciłem jednym okiem na najnowszy „ryality szoł" ? kandydatki na modelki wdzięczą się, licząc na zrobienie kariery, a w jury siedzą jakieś obrzydliwe cioty ze świata mody i mieszają napalone na karierę idiotki z błotem: ty, cycki ci wiszą jak kozie, dupsko masz jak trzydrzwiową  szafę, czego tu szukasz z takimi grubymi udami, nie masz w domu lustra, i tak dalej. Im dziewczyna ładniejsza, oczywiście, tym bardziej cioty się na niej wyżywają. Od razu jest materiał na felieton; właściwie nawet na trzy. Pierwszy, to już wspomniana podatność kobiet na takie uwagi i ich generalnie zaniżona samoocena.

Drugi, ciekawszy ? o tym obrzydliwym modelu telewizyjnego widowiska, jaki ostatnio się upowszechnił, polegającego na publicznym ośmieszaniu i poniżaniu idiotów, szczęśliwych, że dzięki pokornemu nadstawianiu się telewizyjnym ubermenschom zyskują sławę. Wcale przecież nie chodzi o to, kto „ma talent" czy zostanie „idolem", tylko o wredną satysfakcję przeżywaną przez telegawiedź, kiedy celebryta wyżywa się na takiej ofierze parcia na szkło jak na burej suce, obsypując ją najwymyślniejszymi obelgami i złośliwościami. Cała kariera Powiatowego, zanim stał się czołowym w celebryckim półświatku lizusem jedynie słusznej władzy, wzięła się ze sprawności i pomysłowości, z jaką ku radości publiki wdeptywał w błoto i obsikiwał jednego po drugim kandydatów na idoli. To zresztą chyba ważna społecznie funkcja: wtłacza się przeżuwaczom do głów bardzo istotny przekaz na temat porządku świata doby mediów elektronicznych, opartego na prawie tych stojących wyżej do poniżania tych co są niżej, i na przyjmowaniu poniżenia w pokorze jako szansy, że przez to awansujesz i wtedy ty będziesz mógł poniżać innych. „Opiniotwórcze" media w nieco inny sposób, ale zajmują się przecież tym samym, sprawowaniem władzy poprzez dystrybucję szacunku i plwocin.

Chociaż jako studium upadku Powiatowy jest w sumie banalny – ot, niszowy dziennikarz muzyczny, czując nadchodzącą starość, postanowił się dobrze sprzedać i kupić sobie porsche czy jak tam się ten kosztowny przedłużacz nazywa. „Byłem anty, byłem alter, lecz mnie kupił Mariusz Walter", rozpowszechniali potem o nim bezsilną fraszkę byli koledzy z branży.

Gdybym szukał modelu do opisania tego szczególnego konformizmu, który warunkuje czasy średniego Tuska, to już lepszy byłby redaktor Liz; do pewnego momentu budował popularność na wizerunku ugłaskanego chłopczyka, sprowadzającego wszystko do tak poczciwych banałów, że nikt nie mógł mu nie przyznać racji. A potem nagle zmienił się w doskonale opłacanego propagandystę, klasycznego „szklanego kondona", wyżerającego milionom telewidzów mózgi i wtłaczającego tam słuszniacką, „antypisowską"  papacaję. Ja myślę, że tu wcale nie szło o kasę, nie o nią przede wszystkim ? tym, co ściągnęło faceta na manowce, była przemożna potrzeba podobania się milionom, mówienia im tego, co najłatwiej podchwycą.  Gdyby Liz miał nieszczęście żyć w latach trzydziestych w Niemczech, wydoskonaliłby talent i umiejętności w szczuciu na Żydów, wcale nie żeby coś do nich miał, tylko po prostu, bo wtedy akurat to dawało i aprobatę władzy, i entuzjazm złaknionej prostego wyjaśnienia jej problemów tłuszczy.

Ale może najciekawszy jest wątek trzeci ? czyli jak zaniżona samoocena kobiet oddaje je pod przemożną władzę tych różnych poprzeginanych ciot, z woli których miliony idiotek w zachodnim świecie głodzą się, wpadają w bulimie i anoreksję, wyrywają sobie żebra i łamią kości policzkowe. Nikt mnie nie przekona, że świat, w którym kanony kobiecego piękna wyznaczają osobnicy, akceptujący kobietę tylko wtedy, gdy od tyłu nie różni się niczym od chłopczyka, jest światem normalnym.

Nie jestem nietolerancyjny, chcą się dorośli faceci ze sobą pukać, niech się pukają, co mi do tego – ale robić z nich arbitrów kobiecej urody? Jedna z koleżanek Oli, która wciąż tkwi w zawodzie, prawdę mówiąc, jedna z najładniejszych młodych aktorek, opowiadała niedawno, jak stylista przydzielony jej z serialu, zdiagnozował, że za bardzo jej sterczą piersi i coś z tym trzeba zrobić, jakoś zamaskować... Najpierw się obśmialiśmy, ale, jak się zastanowić, to kobiety mają w tym biznesie przechlapane. A już zwłaszcza takie, które, jak moja Oleńka, są zbudowane jak kobieta, mają piersi, biodra, uda, brzuch i wszystkie inne atrybuty, tak wstrętne stylistom i fotografom.

Oleńka zresztą kiedyś powiedziała, oglądając jakiś pokaz mody, że wszystko to wygląda tak, jakby oni starali się demonstracyjnie kobiety ośmieszyć, zdeformować, pokazać heterykom ? no, to się wam, idioci, podoba? Co wy w tym widzicie? Pewnie dlatego teraz w każdym modnym serialu czy filmie obowiązkowo bohaterka musi mieć przyjaciela i powiernika „geja", który na dodatek jest jedynym fajnym mężczyzną w całej fabule. Żeby wpoić stereotyp, że pedał jest najlepszym przyjacielem kobiety. A tak naprawdę jest właśnie jej największym wrogiem, i, zwłaszcza, największym wrogiem kobiecości. Męskości zresztą też.

/* Wiem, że dzisiaj jeszcze nie sobota. Ale w sobotę będzie Wielka Sobota i ten politycznie niepoprawny fragmencik nie pasowałby do powagi święta. A z kolei w następną sobotę publikowanie na blogu fragmentu nie miałoby już sensu, bo książka od 26 kwietnia będzie w księgarniach.

Telewizyjna stylistka parsknęła kiedyś śmiechem, kiedy po przymiarce kolejnego garnituru stwierdziłem, że wszystkie są źle uszyte. Powiedziałem coś śmiesznego? Nie, wie pan, po prostu jak już dwadzieścia lat jeżdżę z ludźmi na różne przymiarki, to zawsze każdy mężczyzna, kiedy mu ubranie źle leży, powie: źle uszyte. A każda kobieta, zawsze, ale to zawsze: o Boże, jestem za gruba, albo za chuda... no nigdy, że nogawka za długa, tylko ja mam nogi za krótkie.

Pozostało 91% artykułu
Publicystyka
Jerzy Haszczyński: Sędziowie decydują o polityce Rumunii
Publicystyka
Marek Migalski: Prawa mężczyzn zaważą na kampanii prezydenckiej?
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Szary koń poszukiwany w kampanii prezydenckiej
Publicystyka
Marek Kutarba: Jak Polska chce patrolować Bałtyk bez patrolowców?
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Rafał Trzaskowski musi przestać być warszawski, żeby wygrać wybory
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką