Reklama
Rozwiń

Jak chiński COVEC budował na świecie. Obraz nędzy i rozpaczy

Okazuje się, że chiński COVEC nie tylko w Polsce zaliczył wpadki przy budowie autostrad. Jego międzynarodowa sława sięga od Fidżi po Mołdowę

Publikacja: 08.06.2011 11:59

Jak chiński COVEC budował na świecie. Obraz nędzy i rozpaczy

Foto: W Sieci Opinii

Tanio nie oznacza szybko – to hasło reklamowe jak ulał pasuje do chińskiego podwykonawcy polskiej autostrady. Problemy z terminami koncern miał w RPA, Zambii, Fidżi i Angoli.


W Angoli firma zbudowała szpital, który po oddaniu do użytku zaczął się walić. Z kolei w RPA realizowała część rządowego zlecenia – budowę systemu irygacyjnego VRESAP. Chińczycy zażądali 61 mln dol. – o 14 mln mniej niż najtańszy konkurent. Szybko zaczęły się problemy, bo COVEC płacił inżynierom 50 proc. stawki. W RPA nie było chętnych, ściągano ich z Chin. W efekcie inwestycja zakończyła się wielomiesięcznym opóźnieniem. Podobnie jak w kenijskim Kismu – tu COVEC zbudował lotnisko z rocznym poślizgiem. A w Zambii firma zerwała kontrakt na budowę kompleksu rządowego, bo zamawiający – partia UNIP – stracił władzę. Poza Afryką COVEC pracował dla rządu Fidżi. I tu miał problemy. Zobowiązał się do wybudowania do połowy 2005 r. autostrady. W 2006 r., po prawie pięciu latach budowy, okazało się, że gotowe jest 35 proc. inwestycji. Władze Fidżi, które utopiły w autostradzie 34 mln dol., zerwały kontrakt. Chińczycy tłumaczyli, że budowa poległa z powodu ulewnych deszczy.


To nie jedyne osiągnięcia chińskiej firmy

Reklama
Reklama

Koncern jest narzędziem rządu w utrwalaniu gospodarczych wpływów w regionie. Mapa inwestycji pokrywa się z geopolityczną listą priorytetów Pekinu. COVEC inwestuje w Angoli – tam Chiny kupują surowce energetyczne. W RPA – to najważniejszy partner handlowy w Afryce. I w Botswanie – tu Chiny są drugim importerem diamentów. W Europie koncern na celownik wziął najuboższy kraj kontynentu – Mołdowę. W 2009 r. chiński rząd kusił Kiszyniów kredytem wartym 1 mld dol. za zapewnienie COVEC uprzywilejowanej pozycji na lokalnym rynku. Po nieudanych przymiarkach do Mołdowy spróbowano w Polsce. Warszawa dała się złapać


Od Afryki po Polskę chińskiego cudu budowlanego nie odnotowano. O ile chęć ekspansji gospodarczej Chińczyków można zrozumieć, o tyle zastanawiamy się kto i dlaczego dopuścił, aby owe eksperymenty przeprowadzali oni w Polsce. Może ministrowie Grabarczyk i Sikorski zamiast „markować” swoją pracę w rządzie, zaczęliby wreszcie pracować? Ile razy jeszcze usłyszymy o tym, że rząd nie jest winny żadnej ze swoich wpadek? Czy pojęcie "wywiadu gospodarczego" mówi panu coś, panie premierze?

Tanio nie oznacza szybko – to hasło reklamowe jak ulał pasuje do chińskiego podwykonawcy polskiej autostrady. Problemy z terminami koncern miał w RPA, Zambii, Fidżi i Angoli.

W Angoli firma zbudowała szpital, który po oddaniu do użytku zaczął się walić. Z kolei w RPA realizowała część rządowego zlecenia – budowę systemu irygacyjnego VRESAP. Chińczycy zażądali 61 mln dol. – o 14 mln mniej niż najtańszy konkurent. Szybko zaczęły się problemy, bo COVEC płacił inżynierom 50 proc. stawki. W RPA nie było chętnych, ściągano ich z Chin. W efekcie inwestycja zakończyła się wielomiesięcznym opóźnieniem. Podobnie jak w kenijskim Kismu – tu COVEC zbudował lotnisko z rocznym poślizgiem. A w Zambii firma zerwała kontrakt na budowę kompleksu rządowego, bo zamawiający – partia UNIP – stracił władzę. Poza Afryką COVEC pracował dla rządu Fidżi. I tu miał problemy. Zobowiązał się do wybudowania do połowy 2005 r. autostrady. W 2006 r., po prawie pięciu latach budowy, okazało się, że gotowe jest 35 proc. inwestycji. Władze Fidżi, które utopiły w autostradzie 34 mln dol., zerwały kontrakt. Chińczycy tłumaczyli, że budowa poległa z powodu ulewnych deszczy.

Reklama
Publicystyka
Adam Bielan i Michał Kamiński podłożyli ogień pod koalicję. Donald Tusk ma problem
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Publicystyka
Marek Migalski: Dekonstrukcja rządu
Publicystyka
Estera Flieger: Donald Tusk uwierzył, że może już tylko przegrać
Publicystyka
Dariusz Lasocki: 10 powodów, dla których wstyd mi za te wybory
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy polskimi śmigłowcami AH-64E będzie miał kto latać?
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama