Reklama
Rozwiń
Reklama

Jerzy Surdykowski: Oczy Dzieciątka i sedno naszej wiary

Kochamy Boże Narodzenie, bo obawiamy się głębiej spojrzeć w oczy Dzieciątku, gdzie nieuchronnie znajdziemy sedno naszej wiary i nieuchronność cierpienia

Publikacja: 23.12.2025 04:30

Jerzy Surdykowski: Oczy Dzieciątka i sedno naszej wiary

Foto: AdobeStock

Ach, te słodkie Dzieciątko w betlejemskiej stajence… Ono nadaje sens nadchodzącym dniom świątecznym. To przecież w tych szeroko otwartych na świat oczach świętego Dzieciątka jest wszystko, czego pragniemy, w co tak gorąco wierzymy, mimo że bieg wydarzeń co chwila poucza nas, że jest to wiara naiwna.

Boże Narodzenie – najważniejsze święto nie tylko wierzących

Jest w nich miłość do wszystkich ludzi wokół, zaufanie do świata, jaki wykreowali, jest nadzieja, a nawet pewność szczęśliwych spełnień. Dlatego Boże Narodzenie mają za najważniejsze święto roku nie tylko wierzący i uczęszczający na Pasterkę, ale i tacy, co wiarę już dawno porzucili, jak niepotrzebny kalosz i świętują tylko z miłego sercu, lecz pustego obyczaju. Dlatego matki i żony tak się męczą, by przygotować należytą liczbę potraw, których i tak nie będzie komu zjeść, dlatego podśpiewujemy najeżone częstochowskimi rymami kolędy, unikamy zwykłych przy świątecznych stołach kłótni i popijamy tylko ukradkiem, udając zbożną trzeźwość.

Czytaj więcej

Wigilia w bańkach. Czy podział pokoleniowy rozbije świąteczny stół?

Dlatego tak kochamy Boże Narodzenie, bo obawiamy się głębiej spojrzeć w oczy Dzieciątku, gdzie nieuchronnie znajdziemy sedno naszej wiary, przesłodzone i zagłaskane przez pokolenia tchórzliwych teologów i wychowanych przez nich księży przekonanych, że prowadzą do zbawienia jeszcze głupsze od nich „owieczki”. Bo słodkie Dzieciątko nie przychodzi do nas tylko po to, aby „błogosławić krainie ziemskiej”, lecz po to, by zaznać w tej krainie zła, jakiego w mniejszym lub większym stopniu doświadcza każdy z nas, żyjących: obojętności, braku wysłuchania, zdrady, oszustwa i wreszcie niczym niezasłużonej okrutnej śmierci.

Nieuchronność cierpienia

Słodkie Dzieciątko przychodzi do nas nie po to, by radować swą niemowlęcą niewinnością, ale po to, ażeby przekonać nas o nieuchronności cierpienia wpisanego w każdy ludzki los. W Jego oczach jest wszystko, czego doświadczyliśmy i doświadczymy jeszcze: „żywe pochodnie” Nerona, prześladowania Albigensów, czarownice na stosach, pogromy Żydów, dymy krematoriów, wywózki na Sybir, atomowy ogień Hiroszimy, rzezie w Rwandzie, Buczy i Irpieniu, a wreszcie ofiary księży pedofilów.

Reklama
Reklama

Ale pod tym wszystkim – jeszcze głębiej – znajdujemy przesłanie najważniejsze: ta skazana na cierpienie istotka i my wszyscy jesteśmy dziećmi tego samego Ojca, a królestwo Jego nie jest z tego świata. Dlatego jedyna religia, w której Bóg przyjmuje na siebie ludzkie ciało i ludzki ból, może być jedyną wiarą ludzi dorosłych i boleśnie doświadczonych. Tylko taka wiara nie lęka się trudnych pytań. Jeśli nie zostanie przesłodzona i zamieniona w banalną bajeczkę.

Publicystyka
Ambasador Norwegii: Niezawodni partnerzy w niepewnych czasach
Publicystyka
Rzecznik Muzeum Historii Polski o okrągłym stole: To dobra decyzja ponad podziałami
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Czas Kissingerów i Brzezińskich dobiegł końca
Publicystyka
Kazimierz M. Ujazdowski: Suwerenny Trybunał Konstytucyjny bez pomocy TSUE
Publicystyka
Marek Migalski: Grzegorz Braun stanie się przyczyną rozpadu PiS?
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama