Wszystko przez radnego z Częstochowy - Konrada Głębockiego, który 12 sierpnia zarejestrował swój komitet pod nazwą „Obywatele do Senatu”. Radny należy do inicjatywy i miał startować z poparciem prezydentów, ale wybiegł przed orkiestrę i zarejestrował własny komitet, podczas gdy prezydenci postanowili utworzyć jeden, ogólnopolski, który wystawi aż 50 kandydatów. Znajdą się wśród nich m.in. Edmund Klich, polski przedstawiciel akredytowany przy MAK, Krzysztof Rybiński, czy Michał Kleiber.

Teraz mamy problem, Głębocki nie chce wycofać swojego komitetu, bo wtedy musiałby od nowa zebrać 2 tysiące podpisów – przyznaje jedna z osób należących do inicjatywy.
Prezydenci obawiają się, że PKW każe im zrezygnować z nazwy „Obywatele do Senatu” w nazwie komitetu, a co za tym idzie – na kartach do głosowania. A właśnie na tym haśle opiera się ich kampania wyborcza. To już kolejna odsłona problemu prezydentów związanego z wykładnią PKW. W ubiegłym tygodniu napisaliśmy, że zgodnie z nią nie mogą zarejestrować kilkudziesięciu komitetów pod wspólnym szyldem. – Nazwy komitetów muszą się wyraźnie różnić, żeby nie wprowadzać wyborców w błąd – tłumaczyła Beata Tokaj z PKW. Codziennie zderzamy się z nowymi problemami, ale jako samorządowcy jesteśmy do tego przyzwyczajeni – komentował prezydent Gdyni Wojciech Szczurek.