Wyborcza walka inna niż wszystkie

Ta kampania jest zupełnie inna niż poprzednie. Przypomina zachowania lokomotywy z wiersza Juliana Tuwima. Łącznie z zakończeniem tego utworu dla dzieci

Publikacja: 03.10.2011 20:51

Bo to co wyróżnia ją od innych, to myślenie kampanijnych strategów od początku o tym co będzie już na końcu. Już po wyborach.

Są też inne wyróżniki. Zadziwiająco duże rola kibiców , a także kiboli. Bezpośrednie spotkania, zamiast przestarzałych, choć do niedawna trendy technik jak spoty, bilbordy.

Oba główne ugrupowania stosują taktykę dywersyfikacji wyborców, kampanijnego przekazu. Celuje w tym PiS. Prezes Kaczyński jest spokojny i pozytywnie energetyczny. Dla twardego elektoratu kampanię w terenie, lokalnie robią Antoni Macierewicz, Anna Fotyga i inni. Mówią o tragedii smoleńskiej, zdradzonych o świcie, o zaprzańcach itp.

PO z tą dywersyfikacją miała problem. Donald Tusk pochylający się nad dziećmi i płaczącymi starszymi paniami. Rzadko stosował metodę straszenia PiS. Jeśli już to mimochodem. Ale ostatni spot PO jest agresywny, konfrontacyjny. To próba wykorzystania metody dywersyfikacji, stosowanej przez PiS. Na zasadzie: Jestem łagodny i troskliwy. Ale przypominam też że PiS to straszna partia, tym którzy takiego przypomnienia oczekują.

Monologi liderów

PiS i PO unikają bezpośredniego zderzenia. Monologują, a nie rozmawiają ze sobą. Tak było przynajmniej do tej pory. Bo na ostatnich metrach zdarzyć się może wszystko. Bardzo wysoka temperatura generuje nieplanowane emocje i nerwowe przekładanie wajchy.

W poprzednich kampaniach, na kilkadziesiąt godzin przed ciszą wyborczą, nic takiego spektakularnego, mimo oczekiwań obserwatorów, się nie wydarzyło.

Haki, typu osławiony dziadek z Wermachtu, były wyciągane jednak wcześniej. Nie w ostatnim tygodniu. Tym razem powinno być podobnie. Choć jeśli ta kampania ma być zupełnie odmienna od poprzednich …

Bez miski dla wyborców

Brak debaty pomiędzy głównymi graczami, czyli Donaldem Tuskiem a Jarosławem Kaczyńskim (a wszystko na to wskazuje, że jej nie będzie), jest tego najjaskrawszym potwierdzeniem taktyki monologu przyjętej przez dwie największe partie.

Jeśli rzeczywiście tak się stanie to będzie to rekord świata. Bo debata dwóch głównych liderów każdemu wyborcy należy się jak psu miska. Być może Platforma zagra jeszcze w końcówce tą kartą, bo to Kaczyński zdecydowanie odrzucił debatę. Jak mówią jego współpracownicy ma uraz do telewizyjnym zderzeniu z Tuskiem w 2007 roku. Tamta debata przechyliła szalę zwycięstwa na korzyść PO.

Ale może zastosuje wist Bronisława Komorowskiego z ostatnich wyborów prezydenckich. Gdy ten niespodziewanie przyszedł do telewizyjnego studia. Choć mówił, że nie przyjdzie. Od razu, na wstępie, wprowadzając rywali w konsternację, zarobił punkty.

Jak żółw leniwie

A ta kampania inna od dotychczasowych zaczynała się tak:

Najpierw


powoli


jak żółw


ociężale


Ruszyła


maszyna


po szynach


ospale.


Szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem,


I kręci się, kręci się koło za kołem,


I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej.

Stąd ówczesne komentarze publicystów, ze jest nudno i niemrawie. Szczególnie ze strony PO był to absolutnie celowy zabieg. Tak wynika z naszych informacji.

Tusk pamiętał jak w 2005 roku jego notowania zaczęły na kilkanaście tygodni przed wyborami szybować w górę, bo wywiesił tysiące bilbordów ze swoją podobizną ( znany żart z tamtych czasów:- Gdzie jest najbliższa poczta? – Za piątym Tuskiem w lewo).

Obaj adwersarze wzajemnie się nie atakowali. Tak jakby główny rywal właściwie nie istniał.

Atakowali natomiast, zazwyczaj za pomocą swoich żołnierzy, mniejszych konkurentów. Platforma -SLD, a PiS – PSL.

PO chodziło nie tylko o wyrwanie potencjalnych wyborców Sojuszowi, ale i o pogrążenie szefa Sojuszu Grzegorza Napieralskiego. Z którym Tusk w ewentualnej i być może koniecznej , choć nie chcianej koalicji z SLD, nie chce mieć nic wspólnego. W tym przypadku problem niejako sam się rozwiązał, bo Napieralski robi wszystko by mieć jak najgorszy wynik. Oczywiście nie intencjonalnie, tylko z powodu braku profesjonalnizmu.

PiS z kolei doskonale wie, że jest główny jego rywalem na wsi jest PSL. Wymarzony skądinąd koalicjant dla PO. Tak więc Adam Hofman, rzecznik PiS upokorzył ludowców mówiąc o chłopach , którzy wyjechali do miasta i zgłupieli. Było to jednak sporo przed wyborczym finiszem. Teraz Kaczyński jest raczej koncykliacyjny wobec PSL. Wszak to może być jego jedyny możliwy, a więc bardzo ukochany koalicjant.

A po 9 października ma być, posługując się lokomotywą Tuwima: „Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!…”

Oczywiście to „tak” główni partyjni gracze wyobrażają sobie zupełnie inaczej. Obu namieszał w kalkulacjach powyborczych Janusz Palikot i sondażowe sukcesy jego Ruchu.

Bo po wyborach możliwe są – jak uważa Joanna Gepfert, specjalistka od wyborczych kampanii – dwa scenariusze. Albo dotychczasowy układ, dwubiegunowości na scenie politycznej zostanie utrzymany, albo rozbetonuje go ktoś trzeci. Póżniej proces erozji sceny politycznej , nie chciany ani przez Tuska, ani przez Kaczyńskiego będzie nieuchronny. BO żaden z nich nie miałby wtedy szans na królestwo, jedynie na księstwo. Razem z innymi książętami.

Bo to co wyróżnia ją od innych, to myślenie kampanijnych strategów od początku o tym co będzie już na końcu. Już po wyborach.

Są też inne wyróżniki. Zadziwiająco duże rola kibiców , a także kiboli. Bezpośrednie spotkania, zamiast przestarzałych, choć do niedawna trendy technik jak spoty, bilbordy.

Pozostało 93% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości