Bo to co wyróżnia ją od innych, to myślenie kampanijnych strategów od początku o tym co będzie już na końcu. Już po wyborach.
Są też inne wyróżniki. Zadziwiająco duże rola kibiców , a także kiboli. Bezpośrednie spotkania, zamiast przestarzałych, choć do niedawna trendy technik jak spoty, bilbordy.
Oba główne ugrupowania stosują taktykę dywersyfikacji wyborców, kampanijnego przekazu. Celuje w tym PiS. Prezes Kaczyński jest spokojny i pozytywnie energetyczny. Dla twardego elektoratu kampanię w terenie, lokalnie robią Antoni Macierewicz, Anna Fotyga i inni. Mówią o tragedii smoleńskiej, zdradzonych o świcie, o zaprzańcach itp.
PO z tą dywersyfikacją miała problem. Donald Tusk pochylający się nad dziećmi i płaczącymi starszymi paniami. Rzadko stosował metodę straszenia PiS. Jeśli już to mimochodem. Ale ostatni spot PO jest agresywny, konfrontacyjny. To próba wykorzystania metody dywersyfikacji, stosowanej przez PiS. Na zasadzie: Jestem łagodny i troskliwy. Ale przypominam też że PiS to straszna partia, tym którzy takiego przypomnienia oczekują.
Monologi liderów
PiS i PO unikają bezpośredniego zderzenia. Monologują, a nie rozmawiają ze sobą. Tak było przynajmniej do tej pory. Bo na ostatnich metrach zdarzyć się może wszystko. Bardzo wysoka temperatura generuje nieplanowane emocje i nerwowe przekładanie wajchy.