Publicystka "Uważam Rze" i dziennikarka "Polsatu" mówi:
Wygląda na to, że Ziobro najchętniej zreformowałby samego Jarosława Kaczyńskiego. I do tej roli akurat niespecjalnie się nadaje. Nie zauważyłam też, żeby miał jakiś pomysł na reformę samego PiS, poza propozycją, by przesunąć partię bardziej w kierunku centrum.
Ziobro liczy na to, że Polacy mają krótką pamięć. Zresztą większość polityków na to liczy i przeważnie mają rację. Ostatnio chociażby Leszek Miller. Ziobro jest przecież uosobieniem nie tyle konserwatyzmu, co zacietrzewienia kojarzonego z PiS-em. Jest symbolem wszystkich złych cech, która zarzuca się PiS-owi. Piotr Zaremba słusznie napisał, że Ziobro ma wszystkie złe cechy Kaczyńskiego, ale nie ma przy tym jego dobrych cech.
Pomysł zreformowania PiS przez Zbigniewa Ziobrę, czyli człowieka, który jest jądrem tej partii i ją tworzył, jest nielogiczny. Ambicje nie są niczym złym, ale eurodeputowany zatracił chyba poczucie, że najwięcej zawdzięcza właśnie Jarosławowi Kaczyńskiemu. To prezes PiS krył wpadki Ziobry, a nie Ziobro kryje wpadki Kaczyńskiego. To Kaczyński pracował na Ziobrę, a nie na odwrót .
Gawryluk zauważa, że scenariusz rozłamu w PiS nie jest dobry. Zaś oczekiwanie na „cud” drugiego Budapesztu pozostaje mało realne.