Donald Tusk, pragmatyzm i skuteczność - Bielecki

Być może jeszcze pół roku temu polski przywódca mógł iść dwa kroki za społeczeństwem, śledząc słupki poparcia. Dzisiaj taka inflacja odwagi cywilnej może nas kosztować więcej, niż chcemy sobie wyobrazić – ostrzega publicysta

Publikacja: 08.11.2011 00:09

Czesław Bielecki

Czesław Bielecki

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Zacznijmy od tego, co jest rodzajem skuteczności, który nie ma nic wspólnego z pragmatyzmem. W polskiej polityce wciąż mamy do czynienia z woltami poszczególnych aktorów. Od światopoglądowych poczynając, a kończąc na zaskakujących transferach międzypartyjnych. Miano skutecznych uzyskali ci, którzy dzięki najbardziej nawet koniunkturalnym ruchom przetrwali w parlamentarnych i rządowych układankach.

Politycy sprawni inaczej

Gwiazda ostatniej kampanii wyborczej Janusz Palikot zaczynał jako katolicki intelektualista, który z pomocą żołądkowej gorzkiej stworzył tygodnik „Ozon" na fali ruchu JP2. Potem harcował na lewym skrzydle Platformy Obywatelskiej. Był funkcjonalny z punktu widzenia gry premiera Tuska przeciw prezydentowi Kaczyńskiemu. W wersji JP3 – wyszedł z Platformy. Stał się showmanem swobód obyczajowych i walki z krzyżem.

Argument, który dla Palikota jest najważniejszy i wystarcza dla uzasadnienia jego politycznych meandrów, to „mam wyniki". W tym względzie jest być może najzdolniejszym uczniem Piotra Tymochowicza. Nie on pierwszy i nie ostatni sięga po definicję skuteczności mierzoną słupkami poparcia społecznego. Wciąż liczy się, czy ktoś zaszedł wysoko i jak długo tam siedzi, a nie to, co robi dla kraju.

Pora więc rozpocząć spór o pragmatyzm w polskiej polityce. Szczególnie, gdy w powszechnym odczuciu gra o władzę dla władzy zastąpiła konkurowanie o zrealizowanie celów: gospodarczych, geopolitycznych, społecznych. Ci, którzy zdobyli ponownie prawo do rządzenia naszym krajem, muszą teraz przewodzić paru trudnym zmianom, mieć odwagę je wprowadzić, przekonać do nich społeczeństwo.

Tempo narastania kryzysu finansowego w Europie i na świecie nie pozwala już na grę na czas, na podlizywanie się społeczeństwu i chowanie się za demokratyczne procedury jak grecki premier Papandreu. To groteskowe pytać społeczeństwo w referendum, czy godzi się na nieuchronne awaryjne lądowanie, zanim nie nastąpi bankructwo.

Pragmatyzm to postawa polegająca na realistycznej ocenie rzeczywistości i podejmowanie jedynie takich działań, które gwarantują skuteczność i korzyść. Nasi politycy są skuteczni inaczej i sprawni inaczej. Pragmatykiem jest ten, któremu wystarcza skuteczność i korzyść ograniczona do jego partykularnego interesu – aktora, rzadziej reżysera wydarzeń.

Nietrudno zauważyć, że interpretacja pragmatyzmu w polskiej polityce daleko odbiegła od greckiego słowa pragmatikos związanego z działaniem. Synonimu określeń: aktywny, energiczny, biegły w sprawach państwowych, oparty na faktach. Polski pragmatyk jest doświadczony w polityce przykrywania dużych problemów przez małe sensacje, unikanie odpowiedzialności – przez rozmydlanie kompetencji, zastępowanie wymiernych działań ludzi i niekończącą się reorganizacją struktur.

Zamiatanie pod dywan

W latach 80. w naszym podziemnym wydawnictwie CDN bardzo chcieliśmy wydać książkę czeczeńskiego sowietologa „Technologia władzy" z 1959 r. Zrezygnowaliśmy, bo miała kilkaset stron i trudno nam było poświęcić na nią setki kilogramów cennego papieru.

Lektura była fascynująca. Pokazywała, jak przez umiejętne gry wewnątrz aparatu bolszewickiego najpierw Stalin, a potem jego następcy zdobywali władzę i eliminowali konkurentów. Jak Stalin uwalniał się od towarzyszy walki Lenina, jak potem Beria spiskował przeciw Stalinowi, jak Chruszczow pozbył się Berii i jak Breżniew wyeliminował Chruszczowa – to były ponure rozdziały wyznaczające krwawą, ale niezwykle subtelną technologię władzy.

Niedawno ukazała się książka „Anatomia władzy" będąca wykładem Eryka Mistewicza na temat gier prowadzonych przez ekipę Donalda Tuska. Inne czasy. I ofiary, którym nie trzeba współczuć. Pragmatyzm tej ekipy nie jest umiejętnością prowadzenia politycznej akcji (greckiej pragma), co sprawnej medialnie reakcji na wydarzenia. To władza dla władzy, jak sztuka dla sztuki.

Gdyby nie chodziło o nasz kraj, można by podziwiać doskonałość gry Tuska. Co chwilę „prawda pragmatyczna" zastępuje realne wyzwania, którym premier i jego drużyna nie umieją sprostać. Raz są to powszechne przedszkola i szkoła dla sześciolatków, kiedy indziej siły zbrojne, kibice czy upowszechnienie Internetu. Mówiąc słowami jednej z gwiazd dzisiejszej fizyki, politycy wtłaczają przyszłość w ramy bieżących ograniczeń. Im zręczniej to robią, im sprawniej zamiatają problemy pod dywan, tym uchodzą za skuteczniejszych.

Filozoficzny pragmatyzm z końca XIX wieku przyjmował użyteczność za kryterium prawdy, uzależniał prawdziwość stwierdzeń od ich praktycznych skutków. Skutki polityki Tuska są dobre dla Tuska. Jest on więc filozofem pragmatykiem. Ale jeszcze nie pragmatycznym politykiem.

Inflacja odwagi cywilnej

Czytajmy statystyki dotyczące poziomu koncentracji kapitału europejskich banków. Przypomnijmy sobie, że na szczęście nie staliśmy się drugą Irlandią (której jeden z głównych banków musiał właśnie odsprzedać Bank Zachodni WBK hiszpańskiemu Santanderowi). Cieszmy się faktem, że PKO BP jest ostatnim bankiem naszego regionu, który nie został jeszcze sprzedany zachodniemu bankowi. Wówczas inaczej spojrzymy na kryterium skuteczności i korzyści politycznych. Odniesiemy je do kraju, a nie jego reprezentantów, choćby uzyskali swój mandat w demokratycznych wyborach.

Być może jeszcze pół roku temu polski przywódca mógł iść dwa kroki za społeczeństwem, śledząc słupki poparcia. Dzisiaj taka inflacja odwagi cywilnej może nas kosztować więcej, niż chcemy sobie wyobrazić. Wszyscy czujemy, że kraj potrzebuje skutecznej polityki. Im bardziej słychać egoistyczny koncert mocarstw, im trudniej o solidarność eurolandu, im bliżej do Unii Europejskiej dwóch prędkości, tym bardziej chcemy być pewni naszej samodzielności i skuteczności. A jeśli współzależności od polityki innych, to takiej, z którą się utożsamiamy, bo chroni nasz interes narodowy. Rząd musi bronić tych dwóch pracowitych dekad naszej niepodległości, gdy nadrabialiśmy czas stracony w PRL.

Premier Tusk nie może już dalej udawać przed sobą, swoją partią, koalicjantem i obywatelami. Trzeba powiedzieć jasno: dług publiczny musi być zmniejszony. Koniec życia na rachunek przyszłych pokoleń i konsumowania na kredyt: indywidualnie i zbiorowo. Każdy ruch inwestycyjny w sferze publicznej musi budować integralnie działający system. Tworzyć efekty mnożnikowe. Nakręcać słabnącą koniunkturę.

Zatem koniec z chaotycznym wydawaniem publicznych pieniędzy na rozproszone inwestycje infrastrukturalne, które nie zwiększają sprawności: logistyki, bezpieczeństwa, wolności pod rządami prawa. Koniec opowieści o władzy, której obywatele zawdzięczają swobody produkcji i twórczości, jakby politycy dawali to Polakom z łaski. Jeśli rządzący nie zdobędą się na trzeźwy ogląd sytuacji i nadal będą chować się za podwładnymi, przepisami prawa i procedurami, nikt nie zwolni premiera i rządu z odpowiedzialności za nadciągającą katastrofę.

System i procedury

Nie możemy nadal bić rekordów w ilości zwolnień lekarskich i wcześniejszych emerytur, wyłudzeniach z KRUS i ZUS. Musimy opanować zapaść demograficzną i zapewnić wsparcie potrzebującym – dzieciom, matkom i ojcom. Nie stać nas na tak wysokie bezrobocie ani na płacenie tym, którzy nie chcą pracować, a mogliby być wykorzystani choćby do prac porządkowych w naszych zabałaganionych i wciąż zbyt zaśmieconych wsiach, miasteczkach i miastach.

Nade wszystko nie stać nas na wszechwładną, bierną i mierną biurokrację, cywilną i wojskową, gospodarczą, oświatową i medyczną. Polska administracja publiczna żyje nie z tego, że rozwiązuje konflikty czy reguluje i rozstrzyga problemy, lecz z tego, że sama je tworzy. Z satysfakcją proceduje ogólnopolską niemożność dojścia na czas do określonego wcześniej celu w ramach założonego budżetu.

W dniu, gdy piszę te słowa, na lotnisku w Warszawie wylądował awaryjnie po locie przez Atlantyk boeing 767 z 231 pasażerami na pokładzie. Nikomu nic się nie stało. Kapitan Tadeusz Wrona perfekcyjnie, z szybowcową lekkością posadził na pasie maszynę, w której mimo wielokrotnych prób nie chciało się wysunąć podwozie. Prezydent RP, gratulując pilotowi i załodze, powiedział, że zadziałał cały system i procedury.

Otóż jest pewne, że ten sam system i te same procedury nie zadziałały, gdy dużo mniej doświadczony pilot leciał w smoleńską mgłę. Co więcej, już nazajutrz wieczorem, gdy kończyłem ten tekst, system znowu nie działał, gdyż lotnisko w Warszawie – najważniejsze w całym kraju – było całkowicie zablokowane przez samolot spoczywający na skrzyżowaniu dwóch pasów. Na budowę kolejnego pasa startowego, nie mówiąc już o Centralnym Porcie Lotniczym między Warszawą a Łodzią, nie zdecydowano się jeszcze, pomimo stale zwiększającego się ruchu lotniczego.

Chociaż my żyjemy

Spór o pragmatyzm polskiej polityki trwa i trwać musi. Czas jest pieniądzem polityki. Dopóki nie wiemy kto, co, kiedy i za jaką cenę planuje i zrealizuje, obracamy się wśród narratorów własnych i cudzych opowieści. Współczesna Polska jest wielkim projektem, który czeka na skutecznych polityków. Skutecznych w działaniu na rzecz sukcesu Polski.

Producent uszczelek czy proszku do prania może mierzyć swój sukces willą, w której mieszka czy jaguarem, którym jeździ. Ale skuteczności polityka nie można mierzyć tylko obecnością w świecie, na szczytach, zjazdach, przyjęciach i konferencjach, lecz pozycją jego kraju w świecie. Polska nie zawsze szczęśliwie lądowała, chociaż my żyjemy.

Autor jest publicystą, architektem, politykiem. W PRL działał w opozycji demokratycznej, publikował w prasie podziemnej jako Maciej Poleski. Był doradcą w rządzie Jana Olszewskiego i posłem AWS

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości