ZSRR się rozpadł i nie stanowi zagrożenia dla USA i demokratycznego świata. Ale Rosja nie jest krajem demokratycznym i wciąż może być nieprzewidywalna. Jak Reagan postępowałby dzisiaj z Moskwą?
Myślę, że uznałby współpracę z Rosją za konieczną, ale byłby twardy, tak jak był wobec ZSRR. Krok w dobrym kierunku to przyjęcie Rosji do Światowej Organizacji Handlu (WTO). Rosjanie zostaną zmuszeni do przestrzegania pewnych zasad, których teraz nie respektują. Ale trzeba też wspierać demokratyczną opozycję. Reagan starałby się spotkać np. z Michaiłem Chodorkowskim, bo jest oczywiste, że został on uwięziony ze względu na zagrożenie, jakie stanowił dla Władimira Putina. Konieczne jest też wsparcie reform demokratycznych w byłych republikach radzieckich. Putin nawet nie ukrywa ambicji wskrzeszenia w jakiejś formie ZSRR. Reagan pewnie odwiedzałby Ukrainę, Kirgizję czy Gruzję, aby podkreślić, jak ważne są rządy prawa, które umożliwiają przeciwstawianie się rosyjskiej presji. Wszyscy wiemy, że Putin nie jest demokratą i wywodzi się z KGB. Ale prawdopodobnie ponownie zostanie wybrany na prezydenta, więc taka dwutorowa polityka jest jedynym wyjściem.
Chiny też przyjęto do WTO, ale kraj ten nie zaczął przestrzegać zasad. Co gorsza, członkostwo umożliwia im ekspansję ekonomiczną kosztem Zachodu.
Jestem pewien, że zarówno w przypadku Rosji, jak i Chin liberalizacja gospodarcza będzie tworzyć większy potencjał do zmian demokratycznych. Gdyby Chiny nie były członkiem WTO, sprawy miałyby się gorzej. Dzięki WTO mamy możliwość walki np. z kradzieżą własności intelektualnej. Oczywiście nie działa to idealnie i musimy być czujni. Ale Chiny to zupełnie inny kraj niż dawny ZSRR i nie powinniśmy traktować ich jak wroga. Bo jeśli zaczniemy tak robić, to rzeczywiście się nim staną. Mam reaganowskie poczucie optymizmu, że Chiny uda się zmienić. Prawdopodobnie efektem liberalizacji ekonomicznej jest to, że 800 milionów Chińczyków uczestniczyło w lokalnych wyborach na wsi, w których startowali kandydaci niezwiązani z Komunistyczną Partią Chin.