Były premier w sobotę najprawdopodobniej obejmie przewodnictwo w SLD. Józef Oleksy od dawna powtarzał, że gdy tylko Leszek Miller wejdzie do Sejmu, natychmiast wysadzi Grzegorza Napieralskiego z funkcji szefa partii i sam nim zostanie, bo to nie jest polityk, który zadowoliłby się zwykłym posłowaniem. Ale nawet on nie przewidział, że Napieralski sam poprosi Millera, by stanął na czele Sojuszu.
Jaką formację przejmie były premier? Skłóconą, wypaloną, bezideową i dosłownie zdziesiątkowaną.
W czasach największej świetności SLD liczył ok. 140 tys. członków. Dziś ci, którzy lubią się oszukiwać, twierdzą, że Sojusz ma ok. 40 tys. działaczy. Ale realiści szacują, że aktywnych jest najwyżej 15 tys., a realnie około 12 tys.
– To nadal jest całkiem duża partia, PO i PiS wcale nie mają więcej członków – zaznacza jeden z polityków SLD. – O dziesiątkach tysięcy nie ma jednak co opowiadać.
Chodzenie po polu minowym