Niestety, dziś świat przeciwstawia się zadomowieniu Boga na ziemi. Nie przyjmujemy Go do życia wewnętrznego, rodzinnego, narodowego i państwowego. Tym jest przecież wyrzucanie krzyża z życia publicznego.
Widzimy powtórzenie tego, co działo się 2000 lat temu. Z jednej strony jest Bóg, który chce zadomowić się na świecie, i ludzie, którzy tego pragną, z drugiej przeciwnicy Boga, którzy chcą Chrystusowi i ludziom rzucać kłody pod nogi, prześladować, krzywdzić i wyrzucać ze społeczeństwa. Chrystus jest znakiem zarówno wspólnoty, jak i znakiem sprzeciwu, dziś jednak Bóg traktowany jest często jak maskotka. Jezus jest dodatkiem do jakiegoś ciepła, które chcemy wytworzyć wokół siebie. Do tego dochodzi obraz Boga, który na wszystko się zgadza.
Do czego to prowadzi?
Do pomieszania sensu z bezsensem, prawdy z kłamstwem, życia ze śmiercią. Na wszystko się zgadzamy, mówimy „tak” i „nie” jednocześnie. Satanista dobry i niedobry, krzyż w Sejmie dobry i niedobry. Nie chcemy, by Bóg do nas przychodził, by był obecny w naszych sprawach. Tolerujemy Jezusa w jakimś wąskim wycinku, pod patronatem trzech współczesnych świętych: świętego kompromisu, świętego spokoju i świętej tolerancji. Według tej wizji Bóg zgadza się na wszystko, a Jego przebaczenie nie odbywa się na zasadzie nawrócenia, żalu, postanowienia poprawy i nazwania zła złem, a dobra dobrem. Jesteś kochany taki, jaki jesteś, na pewno pójdziesz do nieba, cokolwiek byś czynił itd.
Zapytany, czy ks. Jerzy Popiełuszko byłby „księdzem politycznym”, odpowiada: