Pomysł tego typu debaty od początku był błędem rządu. Obecne nastroje społeczne wydają się być nie do opanowania, a wczorajsza debata tylko dolała oliwy do ognia. Jeszcze przed jej zakończeniem w sieci pojawiły się kolejne memy wyśmiewające przedstawicieli władzy. Nikt nie wie, czemu miało służyć tak długie przeciąganie obrad – chyba tylko testowi fizycznej wytrzymałości członków rządu (ponad 7 godzin bez ruchu na krześle – brawo).
Nie wszyscy podzielają zdanie Rybitzky’ego:
Niektórzy blogerzy Salonu24 rozważają dziś, jakie to niby korzystne było dla Tuska urządzenie wczorajszej debaty. Tymczasem wystarczyło śledzić bieżące komentarze wyświetlane na dwóch ekranach w KPRM, aby wiedzieć, że premier w żaden sposób nie przekonał do siebie internautów. A oficjalne stwierdzenie, że wycofania podpisu nie będzie, już zaowocowało zapowiedziami kolejnych protestów.
Co, zdaniem blogera, wyciągnęli z debaty dziennikarze?
W "Faktach" i "Wiadomościach" również nikt się nad słowami Tuska nie zachwycał, a doszło nawet do tego, że rząd został wyśmiany w „Szkle kontaktowym” – co nie zdarza się zbyt często. Informacyjny przekaz został zdominowany przez wypowiedź premiera o tym, że podpis nie zostanie wycofany – nic dziwnego, dziennikarzom trudno byłoby wyciągnąć cokolwiek innego istotnego z debaty w KPRM.
Media ponadto zwróciły uwagę na bojkot ze strony części organizacji, a równocześnie podkreślały pojawiające się na sali głosy krytyczne wobec premiera (a było ich wiele - w punktowaniu władz punktowała zwłaszcza Magda Zena Sadurska). Zresztą, każdy kto obserwował debatę mógł zobaczyć wyraźne zdenerwowanie szefa rządu. Tusk najlepiej wie, że wszystko poszło nie tak, jak zamierzał.