Ustawa przewiduje wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat. Do tego drugi projekt wydłużający czas pracy mundurowych z 15 do 25 lat i wprowadzający wiek emerytalny wynoszący  55 lat. Tym ma się w piątek zająć Rada Ministrów. Brzmi stanowczo. Reformują.

Tyle że gdy zajrzy się głębiej, dowiadujemy się, że reforma ma wybite zęby. Będą emerytury częściowe dla zaledwie 62-letnich kobiet i 65-letnich mężczyzn. Wiek emerytalny wcale zatem nie idzie specjalnie w górę. Zostanie wprowadzony pięcioletni okres przejściowy dla rolników, sędziów i prokuratorów. Co to oznacza? Do końca  2017 r. będą mogli odchodzić na wcześniejsze emerytury. Nie ma mowy o likwidowaniu specsystemu górników. Także 250 tys. mundurowych – nawet tych, którzy mają np. 25 lat, a są już w służbie – zachowa przywileje. Nie bardzo wiadomo dlaczego, skoro w ZUS zmiany obejmą ponad 50-letnie kobiety. Do tego dochodzą pytania o sposób wypłaty emerytur częściowych przez OFE i nierówne traktowanie ubezpieczonych w ZUS i KRUS (na korzyść ostatnich).

Na tym nie koniec wątpliwości. Wydłużanie aktywności zawodowej, które ma być odpowiedzią na wyzwania demograficzne, to idealny czas, aby pochylić się nad przyczynami wyludniania się Polski. Nie ma o tym mowy. W tym kontekście wręcz groteskowo brzmi zapis w ustawie emerytalnej, że do końca 2014 r. rząd przygotuje program aktywizacji osób starszych.

Co najważniejsze, rząd nie odpowiada w zasadzie na żadne kluczowe pytanie. Co zrobić, aby w Polsce rodziło się więcej dzieci, i jak zapobiec katastrofalnej dzietności Polek, jak spowodować, aby przynajmniej część z 1,3 mln zasiedziałych za granicą polskich emigrantów wróciła do kraju, jak zatrzymać falę wyjazdów, jak zachęcać bliskich nam kulturowo ludzi (np. Ukraińców), aby osiedlali się w Polsce, czy system będzie trwale wydolny i za kilka lat nie wrócimy do debaty o dłuższej pracy, co docelowo zrobić z przywilejami, czy wysokie składki na emerytury nie dławią wzrostu gospodarczego i nie dać ludziom więcej wolności w tym zakresie. To są prawdziwe wyzwania, które przed nami stoją. Nie ma więc nic dziwnego w głośnych pytaniach tych, którzy uważają, że samo wydłużanie wieku nie wystarczy. Zwłaszcza że ci, którzy teraz mówią o tym najgłośniej – premier Tusk, minister Rostowski, prezydent Komorowski – przez cztery lata zapewniali nas, że jest inaczej.

Dobrze, że rząd podjął sprawę kondycji systemu emerytalnego. Dobrze, że podnosi wiek emerytalny, bo jest oczywiste, że skoro żyjemy dłużej, musimy dłużej pracować. Tyle że to, co proponuje, to działania doraźne i mocno wykoślawione. Najważniejsza jest odpowiedź na pytania, jak zapobiec dramatycznemu wyludnianiu się naszego kraju i sprawić, aby nasze państwo było dla obywateli przyjaźniejsze.