Dziś rano w TVP Info Jarosław Gowin tłumaczył, zaznaczając, że swój sprzeciw prezentuje tylko jako minister sprawiedliwości, a nie przedstawiciel całego rządu.
To nazwa bardzo szlachetna i wobec kobiet słuszna idea, ale jednocześnie zobowiązuje sygnatariuszy do wykorzeniania stereotypowych ról w rodzinie i wprowadza definicję płci nie biologiczną, ale poprzez role społeczne. To otwarcie drogi do legalizacji małżeństw homoseksualnych.
Wczoraj w Sejmie parlamentarna grupa kobiet zorganizowała dyskusję między szefem resortu sprawiedliwości a pełnomocniczką rządu ds. równego traktowania. To właśnie między tymi ministrami zarysował się w ostatnich miesiącach spór na temat potrzeby szybkiej ratyfikacji konwencji. Jak zaznaczył podczas spotkania Gowin:
Konwencja jest podatna na bardzo różne interpretacje, których ostateczny kształt nie będzie zależny od polskiego rządu i parlamentu – a także – konwencja ogranicza suwerenność sygnatariuszy, bo na straży interpretacji zapisów konwencji ma stać specjalnie powołane międzynarodowe ciało.
Z kolei obecna na posiedzeniu pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz ripostowała, że "wartość dodana konwencji jest oczywista". Chodzi o zapobieganie przemocy wobec kobiet, czyli o coś, czego nie ma w dostatecznym stopniu w polskim prawie, praktyce i polityce.