Od kilku lat powstańcy zwracają uwagę na to, że są bardzo niezadowoleni z tego, że ich uroczystości są zakłócane. Oni przychodzą na Powązki oddać hołd poległym w powstaniu kolegom, przyjaciołom, towarzyszom broni i nie życzą sobie, z najprostszych ludzkich względów, tego, żeby ktoś im w tym przeszkadzał. Robią to ludzie niezwiązani ze środowiskami powstańczymi. To są osoby, które manifestują swą niechęć do jednych polityków. W Polsce jest wolność słowa, także takie manifestacje są dozwolone. Ale nie powinny one mieć miejsca na cmentarzach, przy pomnikach, tam gdzie powstańcy oddają hołd poległym towarzyszom.
Zapytany o środowiska, które odpowiadają za buczenie na uroczystościach, stwierdza:
Niektórzy politycy na Powązkach są witani oficjalnymi brawami, na niektórych wystąpieniach wznoszone są okrzyki lub słychać gwizdy. Trudno mi powiedzieć, jakie dokładnie środowiska reprezentują te osoby. Natomiast na pewno jest tak, że one źle korzystają z wywalczonej przez powstańców wolności, po prostu obrażając ich, robiąc im przykrość. Niestety, co roku takich sytuacji jest więcej. Choć z drugiej strony buczy może 100 osób, a 50 tys. oddaje hołd powstańcom.
Ołdakowski skomentował też pomysł prezydenta, aby powstańcy przyłączyli się do Marszu Niepodległości 11 listopada:
Powstańcy rozmawiali ze mną na ten temat. Oni chcą świąt narodowych, które są świętami wszystkich. Bardzo im się nie podobało, że w zeszłym roku ktoś postanowił uczcić święto narodowe poprzez bójki, gwizdy, burdy i palenie samochodów. Chcą to zmienić, tak żeby w rocznicę świąt państwowych Polacy występowali jako wspólnota. Idea, w której powstańcy poprowadzą marsz 11 listopada, jest pomysłem, który chodził im już po głowie od pewnego czasu, i to jest bardzo dobre rozwiązanie. Nie wolno dopuścić do tego, żeby 11 listopada był dniem, kiedy ludzie nie chcą wyjść z domu.