Ranking jest poważny i cytowany przez czołowe media świata. Sporządza go grupa ekspertów pod angielską nazwą Sustainable Development Solutions Network, działająca pod auspicjami sekretarza generalnego ONZ.
W tym roku na pierwszym miejscu znowu jest Finlandia. A zaraz za nią Dania i Norwegia. Te trzy państwa są tradycyjnie w ścisłej czołówce. W rankingu chodzi przede wszystko o to, czy dobrobyt i komfort obywateli jest w centrum uwagi rządu, mowa też o postępie społecznym.
Trzy państwa nordyckie zajmujące podium najszczęśliwszych wyróżniają się też życiem politycznym. We wszystkich nie trzyma się na dystans ugrupowań gdzie indziej na Zachodzie zazwyczaj pogardzanych, tych, o których mówi się: populistyczne, euroscpeptyczne, antyimigranckie czy nacjonalistyczne. W Finlandii takie ugrupowanie było przez ostatnie cztery lata w rządzie (po wyborach z 14 kwietnia to się zapewne zmieni, ale nie ma to wpływu na już opublikowane raporty). W Norwegii podobna partia współrządzi już sześć lat. A w Danii mniejszościowy rząd jest uzależniony w parlamencie od wsparcia antyimigranckich i populistycznych posłów.
W Finlandii jest to Partia Finów, nosząca wcześniej jeszcze bardziej tłumaczącą jej poglądy nazwę – Prawdziwych Finów. Do rządzenia zaprosił ją premier Juha Sipilä z Partii Centrum, która należy do europejskiej frakcji liberałów ALDE, niechętnych zazwyczaj populistom, eurosceptykom i nacjonalistom.
– To bardzo ważne, szczególnie w czasie, jaki dziś przeżywamy w Europie, aby budować tego typu koalicje, rozwiązywać problemy wewnątrz rządu, a nie walczyć między sobą, dopuścić do powstania bardzo głębokich podziałów spowodowanych zupełnie odmiennymi wartościami. Kompromisy, które możemy wypracować, bardzo dobrze służą krajowi. W ten sposób utrzymujemy jedność Finlandii – tłumaczył „Rzeczpospolitej" ponad dwa lata temu premier Sipilä.