To wszystko jest bez znaczenia, dopóki główną alternatywą dla Tuska pozostaje Kaczyński. Najbardziej rozczarowani wyborcy Platformy z poprzednich lat, gdy do wyboru będzie Tusk i Kaczyński, zagłosują na Tuska, i to bez zaciskania zębów. Kaczyński nie jest nawet tajną, ale całkowicie jawną i główną bronią Donalda Tuska. Jeden z tej pary musiałby odejść z polityki, żeby Platforma przestała rządzić. Dla obu obecna sytuacja jest zbyt komfortowa, aby coś się zmieniło. W tak podzielonej i nieuznającej się nawzajem Polsce obaj mogą czuć się premierami. Kaczyński ma nawet swoją "kancelarię", ochronę, dwór i odpowiedni budżet. W takiej sytuacji może spadać popularność rządu, ale szachujące się nawzajem elektoraty Polski Kaczyńskiego i Polski Tuska utrzymują status quo w stabilności.
Sierakowski broni Michała Tuska:
Ja bym nie ruszał prywatności Michała Tuska. Chłopak zawsze wyglądał na bardzo przyzwoitego i taki jest zapewne. Tak czy inaczej, to nie nasza sprawa, bo jest osobą prywatną. Współczuję mu, że życie wrzuciło go pod oślepiające reflektory mediów. Ojca premiera sobie nie wybierał. A błędy zdarzają się każdemu, ale on cenę płacił będzie niewspółmierną do winy, tylko dlatego, że jest synem premiera. A zdaje się, że chciał życie układać sobie zupełnie niezależnie od kariery ojca. Gdybym miał wyciągać jakiś morał z tej historii, to jest to opowieść o współczesnym młodym człowieku, który czuje, że nie może dłużej robić tego, co lubi, i łamie się, żeby spełniać współczesne kryteria człowieka sukcesu. W końcu więc wkłada garnitur, idzie w jakiś marketing, źle się z tym czuje, ale dwójka dzieci w domu, żona, siostra, koledzy, wszyscy robią kariery, lepiej zarabiają. Trzeba mieć sukces. Kto go nie ma, ten się nie liczy...
Zapytany czy rządowi brakuje pomysłów, odpowiada:
Może brakuje determinacji. Wystarczy blokować Kaczyńskiemu dostęp do władzy, żeby rządzić dalej. Tyle że ceną za to jest zbieranie polityków od lewa do prawa, co blokuje możliwość stworzenia jakiejś pozytywnej tożsamości i planu zmian. Wewnętrzna blokada w partii władzy sprawia, że zwolennicy aktywniejszego państwa w polityce gospodarczej szachowani są przez przeciwników, podobnie jak zwolennicy liberalnej wersji ustawy o in vitro mają wystarczająco wielu przeciwników, żeby nic się nie zmieniło.