Serwis lefigaro.fr należący do jednego z najważniejszych dzienników francuskich, pisze o opublikowaniu wykonanych pośmiertnie zdjęć prezydenta Lecha Kaczyńskiego i innych ofiar 10 kwietnia 2010 r.
Un mystérieux blogueur russe localisé en Sibérie vient de rallumer la polémique en publiant sur Internet des photos «choquantes» des corps déchiquetés des victimes prises sur le lieu du crash puis à la morgue.
Sur certaines photos, le visage de Lech Kaczynski est reconnaissable (…) Quoi qu'il en soit, les Polonais s'interrogent: comment ces photos sont-elles parvenues entre les mains d'un blogueur? Et faut-il y voir, comme le sous-entendent certains responsables polonais, une manipulation des services russes?
[Tajemniczy rosyjski bloger lokalizujący się Syberi wywołał polemikę, po tym jak opublikował „szkojuące” zdjęcia ciał ofiar katastrofy wykonane w miejscu katastrofy, a następnie w kostnicy. Na zdjęciach twarz Lecha Kaczyńskiego jest rozpoznawalna (…) W każdym razie, Polacy zastanawiają się, kto za tym stoi – jak te zdjęcia znalazły się w rękach blogera. I czy powinny być postrzegane jako prowakacja rosyjskich spec-służb, co sugerują niektórzy wysocy polscy urzędnicy - red.]
I wyciąga wnioski – wybijając je także w śródtytule: