I kto powiedział, że dziennikarstwo śledcze umiera? Wcale nie umiera, o czym dobitnie przekonują dziennikarze koncernu Agory. No, może już wielkich afer politycznych nie odkrywają (rządzi przecież PO, która z definicji jest nieprzekupna), ale robią coś nieporównywalnie ważniejszego: walczą z haniebną nietolerancją i ciemnogrodztwem, które jest plagą w naszych szkołach. Pisze o tym Piotr Legutko z "Gościa Niedzielnego".
TOK FM wytropił w Lublinie podstawówkę, gdzie na ścianie stołówki zachęca się dzieci do modlitwy przed jedzeniem. A nawet po! Także dziś „Wyborcza" wpadła na ślad maturzysty, który nie chce krzyży na ścianach, napisał w tej sprawie petycję i zwołał konferencję prasową
Legutko zauważa jednak, że to nie pierwsze takie artykuły
Czytamy... i mamy wrażenie deja vu. Nieprzypadkowo. Konstrukcja tych tekstów jest zawsze taka sama. Ktoś dzwoni do redakcji. Reporter chwyta trop. Sygnał się potwierdza. Redakcja zbiera opinie. Nikt nie chce mówić pod nazwiskiem. Wiadomo dlaczego. Anonimowo wszyscy są wstrząśnięci albo zmieszani. Redakcja pyta więc: I co na to urzędnicy? Dlaczego gmina nie broni wolności sumienia, czemu kurator nie zrywa tablicy zachęcającej do modlitwy (albo krzyży ze ścian) ? Obowiązkowo wypowiada się też jakiś „autorytet", nie posiadający się oburzenia. Przekaz całości jest jasny: zróbmy coś z tym, nie bądźmy obojętni, walczmy z ciemnotą i zabobonem.
Rzeczywiście, dziennikarzom "Wyborczej" "nie jest wszystko jedno"