Dwa dni temu podczas smoleńskiego wieczoru w TVP – gdy wyświetlony został infantylny film National Geographic „Śmierć prezydenta" oraz zamachowy obraz „Anatomia upadku" Anity Gargas – szef komisji badającej wypadki lotnicze dr Maciej Lasek napisał na Twitterze „Nie dziwię się, że po emisji drugiego filmu jest reklama środka na potencję :-D".
To właśnie Lasek ma pokierować rządowym zespołem, który merytorycznie uświadomi Polaków, że w Smoleńsku nie było zamachu. Nadmiar megalomanów to jeden z największych problemów w tej sprawie.
W lipcu 2011 r. premierowi wydawało się, że Smoleńsk jest zamknięty. Wyglądało na to, że publikacja raportu Millera kończy smoleńską epopeję. Choć przez spiskowców ten dokument stawiany jest dziś w jednym szeregu z rosyjskim raportem Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), to różnił się z nim w istotnych kwestiach: zaprzeczał zarzutom, iż polscy piloci próbowali lądować, za to wytykał Rosjanom ich błędy, które przyczyniły się do katastrofy.
Stąd też przekonanie rządu, że tą publikacją – choć gorzką, bo odsłaniającą bałagan w polskiej administracji i siłach powietrznych – uda się ostatecznie zamknąć smoleńskie zaduszki.
Ponieważ honorowo odrzucono zarzuty MAK, równocześnie intensywnie bijąc się we własne piersi, to za raportem poszło kilka dymisji, w tym szefa MON Bogdana Klicha.