Światły Żakowski i wsteczniacka prawica

Jacek Żakowski w swojej ulubionej roli: badacza pochylającego się nad "polską prawicą"

Publikacja: 05.08.2013 17:24

Światły Żakowski i wsteczniacka prawica

Foto: Fotorzepa

Nie ma chyba większej rozrywki dla niektórych światłych, nieposługujących się stereotypami lewicowych publicystów, niż teatralne ubolewanie nad stanem umysłu mitycznej "polskiej prawicy". Niewątpliwie, bardzo szlachetna to rozrywka, również dla postronnego obserwatora, szczególnie kiedy zauważy, że publicyści ci stanowią odbicie lustrzane tego, nad czym sami ubolewają.

Weźmy na przykład dzisiejszy tekst Jacka Żakowskiego w "Gazecie Wyborczej", który na niezwykle reprezentatywnych przykładach chuliganów, Jarosława Gowina i Tomasza Terlikowskiego buduje obraz rzeczonej "polskiej prawicy"

Tomasz Terlikowski ma rację, pisząc, że "gdyby Franciszek chciał rzeczywiście cokolwiek zmieniać (...), nie opowiadałby o tym na pokładzie samolotu". To wynika z Katechizmu Kościoła Katolickiego. Art. 936 KKK wyraźnie stanowi, że papież jest "pasterzem całego Kościoła tu, na ziemi". Na ziemi - a nie w powietrzu!

- żartuje sobie na początek Żakowski, uprzedzając jednak swoich czytelników, że powyższy wywód żartem wcale nie jest bo:

Polska prawica tak dziś ma, że gotowa jest wykonywać najdziksze myślowe fikołki, byle zaznaczyć swoją prawicowość, czyli głównie wsteczność

Tym zgrabnym akcentem przechodzimy do przykładu nr 2: "narodowców"

Narodowcy gwiżdżą i krzyczą "precz z komuną", gdy przy grobach powstańców widzą Władysława Bartoszewskiego, który bił się w powstaniu, a później za antykomunizm siedem lat spędził w więzieniu. Czy w Bartoszewskim można widzieć komucha? Nie można. Czy oni o tym nie wiedzą? Wiedzą. Więc dlaczego tak krzyczą?

- pyta Żakowski. I ma na to prostą, przyjemnie generalizującą odpowiedź

Świat prawicy musi być prosty. Zło przeciw dobru. Bartoszewski się narodowcom naraził, więc stał się komuchem. Bo komuna to zło odwieczne.

Trzecim przykładem na  - co tu dużo mówić - idiotyzm "polskiej prawicy" jest Jarosław Gowin.

Podobnie Jarosław Gowin, który twierdzi, że jest Tuskiem sprzed 12 lat. Chociaż jako absolwent filozofii zapewne pamięta uwagę Heraklita, że "nie da się wejść dwa razy do tej samej rzeki". Bo rzeka się zmienia, więc nigdy nie jest ta sama. Po pięciu latach kryzysu rzeka zmieniła się bardziej niż zwykle. Czy Gowin tego nie wie? Taki głupi nie jest.

Na podstawie tych trzech jakże wyczerpujących i uczciwie opisanych przykładów mamy diagnozę.

Świat im odjeżdża. Im bardziej on się oddala, tym bardziej oni się cofają. Ale w dużej mierze jest to też problem znacznej części polskiego społeczeństwa. Bo wielu z nas coraz bardziej boleśnie brakuje czegoś, co psychologowie nazywają myśleniem dywergencyjnym. Czyli takiego postrzegania świata, które uwzględnia jego nieogarnioną złożoność oraz nieprzewidywalną zmienność i niejednoznaczność

Na końcu następuje "żakowska" do bólu puenta:

Gdy się odklejają, cały ich zapał idzie na hamowanie, cofanie, potępianie,zamiast na popychanie spraw w jednym z sensownych kierunków, których zawsze jest wiele, ale nigdy nie są one z tyłu. Ani w kosmosie.

I choć w dużym stopniu Żakowski ma racje (faktycznie da się zauważyć wśród wielu-lecz na pewno nie wszystkich - ludzi prawicy skłonność do myślenia w prostych, nieskomplikowanych kategoriach), to jednak powyższy tekst każe nam się zastanowić jak to jest z "dywergencyjnym myśleniem" u samego pana redaktora. Jego świat wydaje się bowiem co najmniej równie "czarno-biały", co jego adwersarzy, a w jego wywodzie niekoniecznie widać świadomość złożoności i niejednoznaczność rzeczy. "Prawica" to przecież według niego zupełnie nieskomplikowany, homogeniczny i nieogarniający świata lud, zaś postęp naprzód to jedyny kierunek w którym należy iść - najwyraźniej bez zastanawiania się, jakie ten postęp niesie ze sobą skutki.

Ale przyznajmy sobie szczerze - hipokryzja u Żakowskiego to jak śnieg w zimie - nic nowego pod słońcem.

Nie ma chyba większej rozrywki dla niektórych światłych, nieposługujących się stereotypami lewicowych publicystów, niż teatralne ubolewanie nad stanem umysłu mitycznej "polskiej prawicy". Niewątpliwie, bardzo szlachetna to rozrywka, również dla postronnego obserwatora, szczególnie kiedy zauważy, że publicyści ci stanowią odbicie lustrzane tego, nad czym sami ubolewają.

Weźmy na przykład dzisiejszy tekst Jacka Żakowskiego w "Gazecie Wyborczej", który na niezwykle reprezentatywnych przykładach chuliganów, Jarosława Gowina i Tomasza Terlikowskiego buduje obraz rzeczonej "polskiej prawicy"

Pozostało 86% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości