Monika Olejnik o "spsieniu mediów"

Znana dziennikarka ubolewa nad stanem polskich mediów.

Publikacja: 09.08.2013 18:06

Monika Olejnik o "spsieniu mediów"

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Jedną z najczęściej powtarzanych klisz i truizmów w dzisiejszym życiu publicznym jest ten o upadku polskiego dziennikarstwa. Oczywiście, natrętna powszechność tych nie znaczy, że nie są prawdziwe, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że są już trochę "zgrane". Tym bardziej, że często frazy o słabym poziomie mediów wypowiadają ich największe gwiazdy.

Nad opłakanym stanem mediów pochyla się dziś Monika Olejnik, którą oburza (słusznie) celebrytyzacja słynnego już Oskara W., który podczas "przystanku Woodstock" uderzył Grzegorza Miecugowa.

Ach, jaką radość ma prawica. Grzegorz Miecugow oberwał z liścia. I to gdzie! Na Woodstocku, na terytorium lemingów! "Prawdą między oczy" - można przeczytać w portalu braci Karnowskich. Niby się oburzają, że napaść fizyczna jest niegodna, ale z drugiej strony: "Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało". Bo najważniejsze jest to, że napastnik Miecugowa, Oskar W., wniósł na scenę kartkę z napisem "TVN kłamie".

- pisze Olejnik w "Gazecie Wyborczej" i przypomina, że Oskar W. nie jest pierwszym chuligańskim kontestatorem, który zrobił furorę w mediach.

Grzegorz Miecugow narzeka na media, że spsiały. Poirytowało go to, że jego napastnik Oskar W. stał się gwiazdą medialną - a o to mu przecież chodziło. Mógł wylać swój jad w białostockiej gazecie. Niestety, media już dawno spsiały. Pamiętamy, jak bohaterem programów publicystycznych został bezdomny Hubert H. tylko dlatego, że lżył prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Poszukiwany był przez policję przez kilka miesięcy, ale dzielnym dziennikarzom udało się go zaprosić do opiniotwórczych programów. Rolę drugoplanową dostali jego koledzy z Dworca Centralnego, którzy skarżyli się dziennikarzom: "Taka jest IV RP: albo myślisz, jak chcą, albo morda w kubeł".

Na koniec zaś puentuje:

Wszyscy - i dziennikarze, i politycy - powinni posypać głowę popiołem, bo namawianie do nienawiści może doprowadzić do tego, że spełni się marzenie poety wieszcza prawicy Jarosława M. Rymkiewicza. Czeka on na wielki rejtanowski gest połączony z rozlewem krwi, który Polskę wyzwoli. Wtedy się nie pozbieramy.

I właściwie można by pani Monice przyklasnąć i pokiwać głową, gdyby nie fakt, że słowa te pisze osoba, która zrobiła karierę na telewizyjnych awanturach z politykami, której najczęstszymi gośćmi "rozmów" są Janusz Palikot i Stefan Niesiołowski i która nawet w pięknej jednoczącej puencie nie powstrzymała się od zestawienia prawicy z przemocą.

Cóż, nawrócenia bywają procesem powolnym i stopniowym.

Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Mieszkanie Nawrockiego, czyli zemsta sztabowców
Publicystyka
Marius Dragomir: Wszyscy wrogowie Viktora Orbána
Publicystyka
Kazimierz Groblewski: Sztaby wyborcze przed dylematem, czy już spuszczać bomby na rywali
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Karol Nawrocki w Białym Domu. Niedźwiedzia przysługa Donalda Trumpa
analizy
Likwidacja „Niepodległej” była błędem. W Dzień Flagi improwizujemy
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku