Stowarzyszenie stanie się pierwszą zwycięską bitwą, po niej przyjdą kolejne, musimy być przygotowani, aby je także wygrać.
Jesteśmy świeżo po spotkaniu prezydentów Polski, Ukrainy, Niemiec i Włoch w Krakowie, na którym głównym tematem było stowarzyszenie, a przed szczytem ministrów spraw zagranicznych UE. Właśnie na nim Europa miała dać placet na podpisanie umowy z Ukrainą, ale tak się zapewne nie stanie, bo nadal nie została wyjaśniona sprawa Julii Tymoszenko. Geopolityczna piłka ciągle jest na boisku, decydujący gol jeszcze nie padł.
1
Ukraiński parlament, rząd, prezydent i opozycja, wielki biznes mówią jednym głosem – na Zachód. Do niedawna trudno to było sobie wyobrazić, nad Dnieprem dominowała koncepcja balansowania zapoczątkowana przez prezydenta Kuczmę, przerwana na krótko i mało skutecznie za Juszczenki. Główną przyczyną tej zmiany stała się polityka Rosji jawnie szantażującej Ukrainę. Dominacja rosyjska nie jest już zagrożeniem teoretycznym, ale jak najbardziej namacalnym.
Dla elit ukraińskich zwrot na Zachód będzie krokiem przełomowym, z czasem bowiem wywróci do góry nogami świat, w którym przywykły żyć. Stowarzyszenie z UE, a szczególnie umowa o pogłębionej strefie wolnego handlu, to ok. 20 tys. regulacji, które prędzej czy później Kijów musi przyjąć. To konsekwentna, powolna, ale skuteczna implementacja dorobku prawnego i politycznego Unii. Oznacza ona w konsekwencji koniec oligarchii – rzeczywistego ustroju Ukrainy, koniec ustawianych wyborów, wykorzystywania milicji, prokuratury, sądów do walki politycznej. Nie stanie się to od razu, Kijów dostanie długoletnie fory, ale się stanie.
Polska przeszła tę samą drogę. Nie stworzyliśmy niepodległego państwa, ale w sprzyjającym momencie historycznym skopiowaliśmy rozwiązania zachodnie. Nie walka i budowa, ale implementacja jest słowem kluczem do zrozumienia, w jaki sposób staliśmy się państwem cywilizowanym. Okres stowarzyszenia z UE odegrał w tym dziele większą rolę niż samo członkostwo, teraz spijamy nektar z tamtych wyrzeczeń. Ukrainie też nie będzie łatwo, ale ma za miedzą pozytywny przykład w postaci Polski.