Rz: Czy po tym, co ujawnił Edward Snowden, jest pan zawiedziony Ameryką?
Roman Kuźniar:
Wszyscy jesteśmy zaniepokojeni, ja także. Niepokój jest tym większy, im bliższym sojusznikiem Ameryki się czujemy i angażujemy we wspieranie silnych związków transatlantyckich, a więc europejsko-amerykańskich. Jeśli próbuje nas, Europę, podsłuchiwać nieprzyjaciel, to nas nie dziwi, ale od przyjaciela mamy prawo oczekiwać innej postawy. USA mają teraz w Europie poważny problem wiarygodności i wizerunku. Wprawdzie dość wolno, ale zaczynają to w Waszyngtonie rozumieć. Potwierdził to John Kerry. Dociera do wszystkich, że zostały popełnione błędy, że zabrakło kontroli nad służbami, że wykorzystanie technologii poszło za daleko. Sojusz z Europą musi opierać się na zaufaniu. To, co robiła Narodowa Agencja Bezpieczeństwa (NSA), wychodziło daleko poza uzasadnione potrzeby bezpieczeństwa. I to nawet tak ekstensywnie rozumiane, jak w Ameryce po 11 września.
System wymknął się spod kontroli czy była to świadoma decyzja Baracka Obamy?
Tego nie wiemy. Ale z pewnością doszło ze strony amerykańskich służb albo do działań bezprawnych, albo zbędnych. I nie chodzi tu tylko o naruszanie prywatności poszczególnych obywateli, ale także suwerenności państw sojuszniczych, bo próbowano wnikać w wiedzę o ich procesach decyzyjnych na najwyższym szczeblu.