Krzyżak: Pani Bratkowska działa według precyzyjnie ułożonego planu

Happening znanej feministki, która zapowiada, że w Wigilię przerwie ciążę, sprowadza się tylko do chęci zwrócenia uwagi na argumenty na rzecz legalizacji aborcji na życzenie.

Publikacja: 23.12.2013 01:00

Tomasz Krzyżak

Tomasz Krzyżak

Foto: Fotorzepa, Adam Burakowski Adam Burakowski

Propozycja prawników wprowadzenia kar za przerwanie ciąży musiała wywołać dyskusję. I wywołała. Od początku można się było spodziewać tego, że będzie to dyskurs głośny i emocjonalny, dotykający kwestii moralnych i etycznych.

Dlatego nie była dla mnie wielkim zaskoczeniem deklaracja Katarzyny Bratkowskiej, feministki i nauczycielki, która obwieściła, że zamierza przerwać ciążę. Na złość katolikom zrobi to w wigilię Bożego Narodzenia. Zostawię na boku złośliwe komentarze, którymi obdarzono Bratkowską na portalach internetowych, nie będę nawoływał do modlitwy za nią i jej nienarodzone jeszcze dziecko. To niepotrzebne i zbędne.

Dlaczego? Bratkowska ma po prostu ułożony w głowie pewien plan, który z premedytacją zrealizuje. Jasno i wyraźnie daje do zrozumienia, że nie liczy się dla niej życie (jakkolwiek je pojmować) – odrzuca bowiem możliwość urodzenia dziecka i pozostawienia go np. w oknie życia lub oddania do adopcji. Chęć przyjęcia jej dziecka zadeklarował jezuita Grzegorz Kramer, który gotów jest nawet do porzucenia stanu kapłańskiego, by uratować ludzkie istnienie – i chwała mu za to.

W happeningu Bratkowskiej ważne jest tylko zwrócenie uwagi społeczeństwa na to, czy kobieta ma prawo do przerwania ciąży czy też nie. Bratkowska uważa, że może zdecydować o zabiciu dziecka (albo jak sama mówi: usunięciu zygoty), kiedy chce i jak chce.

Lekceważy przy tym obowiązujące przepisy, które przerwanie ciąży przewidują jedynie w trzech przypadkach.

Posługując się taką logiką, która sprowadza się do tego, że każdy człowiek sam decyduje o tym, co zrobi, należałoby znieść jakiekolwiek przepisy i unormowania. Niepotrzebne nam są ustawy podatkowe, drogowe. Jeśli ja sam mam zdecydować o tym, co czynię, to dlaczego dziś prawo zabrania mi zabicia sąsiada, który mnie wkurza? Dlaczego wsadzamy do więzień gwałcicieli? Dlaczego głośno krzyczymy o księżach pedofilach? Przecież robią to, co chcą. Dlaczego prawo im tego zabrania?

Nasz świat jest tak zbudowany, że do współżycia potrzebne są nam jakieś reguły. Bez nich zginiemy.

Dlatego warto pokazać, o co naprawdę chodzi w ostatnim sporze o aborcję. Istotne są w nim dwie sprawy, które wzajemnie się przenikają. Na początek kwestia ustalenia momentu, w którym zaczyna się nowe życie. Czy w momencie zapłodnienia – jak naucza Kościół, czy w jakimś bliżej nieustalonym momencie ciąży – jak twierdzi część naukowców oraz prawników, czy też w momencie narodzin? Równie ważne w tej debacie jest ustalenie tego, czy kobieta ma absolutną wolność decydowania, czy nienarodzone dziecko ma żyć czy nie. Dla wielu osób życie zaczyna się już w momencie poczęcia. Nieistotne jest, jak nazwiemy to, co wówczas powstaje.

Jedni będą używali terminów biologicznych i twierdzili, że jest to zygota, której nie można nazywać człowiekiem. Inni powiedzą, że już w chwili zapłodnienia możemy mówić o człowieku. Ale i jedni, i drudzy są zgodni co do tego, że powstaje życie. Skoro zaś powstaje ono wewnątrz człowieka (lub poza nim – ale z wykorzystaniem jego komórek), to logika mówi, że to coś, ten nowy twór, jest człowiekiem.

I tezy tej nie obalą żadnymi argumentami najzacieklej walczące o aborcję feministki.

Propozycja prawników wprowadzenia kar za przerwanie ciąży musiała wywołać dyskusję. I wywołała. Od początku można się było spodziewać tego, że będzie to dyskurs głośny i emocjonalny, dotykający kwestii moralnych i etycznych.

Dlatego nie była dla mnie wielkim zaskoczeniem deklaracja Katarzyny Bratkowskiej, feministki i nauczycielki, która obwieściła, że zamierza przerwać ciążę. Na złość katolikom zrobi to w wigilię Bożego Narodzenia. Zostawię na boku złośliwe komentarze, którymi obdarzono Bratkowską na portalach internetowych, nie będę nawoływał do modlitwy za nią i jej nienarodzone jeszcze dziecko. To niepotrzebne i zbędne.

Pozostało 81% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości