Jako jednostce inteligentnej, własną, tak popularną w sieci zasadę: „Nie możemy mówić poważnie, bo poważnie znaczy nudno, a nudno – to te barany wezmą pilota i przełączą" – nie jest mu pewnie łatwo wcielić w życie, ale najczęściej mu się udaje. Nic dziwnego. Z powyższego cytatu wynika przede wszystkim, że Lis jest mądrzejszy także od barana. Gdy jednak ktoś ciągle musi lecieć na żywca, to może się to skończyć wypaleniem. I tu wiara w głupotę odbiorcy wydaje się zbawienna.
W serialach pani Łepkowskiej strategia Lisa także zdaje egzamin. Stwierdzam to na podstawie dwóch, całych odcinków jej klasycznej opery „M jak miłość" obejrzanych już na początku wieku. Pamiętam, jak Mucha wyczuwała w nich, że jest w ciąży. Do dziś nie wiem, czy w końcu urodziła i czy Cichopek w dalszym ciągu jest żoną jednego z bliźniaków.
Łopatologiczna obrona Owsiaka podjęta przez telewizyjną matkę karmicielkę polskich umysłów i serc była w ostatnim „Lisie na żywo" (27.01.2014) iście stylowa. Barany, dla których Lis tłamsi poziom swoich produkcji, jadły zapewne z ręki scenarzystce seriali, wspieranej przez jej osobistego, życiowego partnera. Idealnie wyszedł im trojgu ten lisi trik, polegający na tym, że kanapowce w studiu dmuchają w jedną trąbkę, a barany mają myśleć, iż one trochę różnią się między sobą i nawet jakby wadzą. Jak to w scenariuszu rozpisanym na role, niczym ciąża Muchy przełożona na wzdychanie, przewracanie oczami oraz wielbicieli.
Na wszelki wypadek, w „Lisie na żywo", gdy na kanapach omawia się wypowiedź kogoś w rodzaju pani poseł Pawłowicz, puszcza się kawałek z nim nagrania. Głupio byłoby skończyć program znienacka, po paru minutach, w razie gdyby jakaś żywa Pawłowicz wzbudziła w studiu aplauz widowni. Publiczność musi się tam chyba składać z baranów wprost wzorcowych. A barany... cóż. Łatwo mogą stracić kierunek. Są durne i w każdej chwili może im zaświtać we łbach niesforna myśl. Pawłowicz może więc by ustrzeliła i Lisa, ale przekonać się o tym nie sposób i o to chodzi.
Lis w idealnej komitywie z gośćmi zatem także ostatnio, w oderwaniu od konkretów - liczb, procentów, kwot, kosztów, faktów - mógł strzelać i do nieobecnej Pawłowicz i do baranów, którym znudziło się Owsiakowe quasi-ministerstwo zdrowia. Scenariusz rozpisano na duetto komplementów pod adresem giganta dręczonego przez zazdrośników.