Fatalne zauroczenie, czyli Rozenek wspomina Putina

Poseł partii Palikota z rozrzewnieniem wspomina swoje spotkanie z rosyjskim prezydentem.

Publikacja: 05.03.2014 14:24

Andrzej Rozenek

Andrzej Rozenek

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Trudno winić byłego dziennikarza "Nie" za podziw dla rosyjskich władz. Ale jeśli jest posłem w polskim Sejmie, mógłby się przynajmniej trochę hamować. Andrzej Rozenek, poseł "Twojego Ruchu", hamować się jednak nie zamierza. W wywiadzie z Natemat.pl ze łzami wzrusznia w oczach wspomina czas, kiedy to spotkał - z dość bliska - Władimira Putina. Było to w 2010 roku, na dorocznym spotkaniu wajdalskiego klubu dyskusyjnego, który odbył się wówczas w Soczi. Był jednym z ledwie pięciu gości z polski. Mówi Rozenek:

Było to spotkanie dosyć dziwne, a jednocześnie zapadające w pamięć. Po pierwsze długo czekaliśmy, bo chyba ponad godzinę. Następnie podano bardzo wykwintny posiłek, a na każde dwie osoby przypadał jeden kelner. Wszystko było naprawdę na najwyższym poziomie.

Na najwyższym poziomie był również sam Putin, który mimo wspaniałego jedzenia i okoliczności, chyba najbardziej ze wszystkiego podobał się Rozenkowi.

Władimir Putin przyszedł w stroju bardzo sportowym, luźnej marynarce i t-shircie. Atmosfera zrobiła się od razu inna, gdy prezydent Rosji zaproponował kieliszek wódki i wniósł tradycyjny rosyjski toast (...) Później zaczęło się zadawanie pytań (...)Nie uzgadnialiśmy ich wcześniej, a wokół Putina nie było sztabu ludzi, którzy by mu podpowiadali. Muszę powiedzieć, że był naprawdę przygotowany. Odpowiadał "z głowy" sypiąc liczbami i datami w sposób nadzwyczaj przekonywujący.

Autokrata zauroczył Rozenka nie tylko jako polityk, ale również jako człowiek.

Starałem się obserwować go jako człowieka. Od samego początku skracał dystans. Gdy zaczęliśmy jeść, podano nam przystawkę, z którą wszyscy uczestnicy spotkania męczyli się małymi widelczykami i ganiali to jajko po talerzu. Natomiast Putin wziął je w ręce, co zauważyło większość ludzi i spowodowało to totalne skrócenie dystansu. Nagle pękła atmosfera związana z tym, że siedzi przy naszym stole premier, bądź co bądź, mocarstwa. Okazało się, że to człowiek z krwi i kości, a nie tylko instytucja. Były to gesty wystudiowane, przemyślane, zaplanowane jak sądzę. (...)  To osoba, która wszystko kalkuluje i nie pozostawia miejsca na przypadek. W jego zachowaniu nie zaobserwowałem ani jednego gestu, który mógłby być przypadkowy.

Poseł TR zauważa jednak przytomnie, że człowiek, który wywołał dwie krwawe wojny i szykuje kolejną może być niebezpieczny - "na swój sposób".

Chcę przez to powiedzieć, że jest to człowiek w pewien sposób groźny, no bo jak ktoś jest aż tak profesjonalny i aż tak silny, chłodny i nie podlega emocjom, to jest bardzo skuteczny.

Niestety, Putin nie zwrócił uwagi na dziennikarza "Nie". Za to do dziś może on wspominać, że był jednym z niewielu Polaków, którzy pili wódkę z Władimirem Putinem.

Nie sądzę aby Putin zwrócił uwagę na jakiegoś tam Rozenka, który przyjechał z Polski (...)

Ale może pan powiedzieć, że pił wódkę z Putinem?

Owszem, to mi się co jakiś czas wyciąga w różnych rozmowach politycznych. Głównie Adam Hofman w tym gustuje, aby przypominać, że wznosiłem toast z Putinem. W pewnym sensie jest to prawda, ale chyba nie w takim sensie, jak życzyłby sobie Adam Hofman. Ale rzeczywiście, Klub Wałdajski to spotkanie, w którym niewiele osób z Polski mogło uczestniczyć. Był chyba Józef Oleksy, był Adam Michnik, Leszek Miller, no i byłem też ja

Prestiżowe grono.

Trudno winić byłego dziennikarza "Nie" za podziw dla rosyjskich władz. Ale jeśli jest posłem w polskim Sejmie, mógłby się przynajmniej trochę hamować. Andrzej Rozenek, poseł "Twojego Ruchu", hamować się jednak nie zamierza. W wywiadzie z Natemat.pl ze łzami wzrusznia w oczach wspomina czas, kiedy to spotkał - z dość bliska - Władimira Putina. Było to w 2010 roku, na dorocznym spotkaniu wajdalskiego klubu dyskusyjnego, który odbył się wówczas w Soczi. Był jednym z ledwie pięciu gości z polski. Mówi Rozenek:

Pozostało 85% artykułu
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Dlaczego Tusk przerwał Trzeciej Drodze przedstawianie kandydatów na wybory do PE
Publicystyka
Annalena Baerbock: Odważna odpowiedzialność za wspólną Europę
Publicystyka
Janusz Lewandowski: Mój własny bilans 20-lecia
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Wybory do Parlamentu Europejskiego. Dlaczego tym razem Lewicy miałoby się udać?
Publicystyka
Roman Kuźniar: Czy rząd da się wpuścić w atomowe maliny?
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO