Trudno winić byłego dziennikarza "Nie" za podziw dla rosyjskich władz. Ale jeśli jest posłem w polskim Sejmie, mógłby się przynajmniej trochę hamować. Andrzej Rozenek, poseł "Twojego Ruchu", hamować się jednak nie zamierza. W wywiadzie z Natemat.pl ze łzami wzrusznia w oczach wspomina czas, kiedy to spotkał - z dość bliska - Władimira Putina. Było to w 2010 roku, na dorocznym spotkaniu wajdalskiego klubu dyskusyjnego, który odbył się wówczas w Soczi. Był jednym z ledwie pięciu gości z polski. Mówi Rozenek:
Było to spotkanie dosyć dziwne, a jednocześnie zapadające w pamięć. Po pierwsze długo czekaliśmy, bo chyba ponad godzinę. Następnie podano bardzo wykwintny posiłek, a na każde dwie osoby przypadał jeden kelner. Wszystko było naprawdę na najwyższym poziomie.
Na najwyższym poziomie był również sam Putin, który mimo wspaniałego jedzenia i okoliczności, chyba najbardziej ze wszystkiego podobał się Rozenkowi.
Władimir Putin przyszedł w stroju bardzo sportowym, luźnej marynarce i t-shircie. Atmosfera zrobiła się od razu inna, gdy prezydent Rosji zaproponował kieliszek wódki i wniósł tradycyjny rosyjski toast (...) Później zaczęło się zadawanie pytań (...)Nie uzgadnialiśmy ich wcześniej, a wokół Putina nie było sztabu ludzi, którzy by mu podpowiadali. Muszę powiedzieć, że był naprawdę przygotowany. Odpowiadał "z głowy" sypiąc liczbami i datami w sposób nadzwyczaj przekonywujący.
Autokrata zauroczył Rozenka nie tylko jako polityk, ale również jako człowiek.