Język jak bomby, czołgi i karabiny

Na Krymie plebiscyt? rosyjskojęzyczni chcą być u siebie. Znaczy, że język narodowy jest w polityce mocnym argumentem. Na czele przed bombami, czołgami i karabinami. Góruje też nad wagą traktatów oraz europejskich szczytnych zasad, wobec których tyle razy stawiano nas do raportu w brukselskich przedpokojach, jak zastraszonego parobczaka.

Publikacja: 14.03.2014 08:52

Anna Kozicka–Kołaczkowska

Anna Kozicka–Kołaczkowska

Foto: archiwum prywatne

-„Jeszcze Polska nie zginęła, póki Niemcy żyją" – pozwalają sobie na Wirtualnej Polsce. Trzeba nie bać się kary ani za zdradę narodową, ani za wrogą profanację hymnu, żeby ważyć się na taką parafrazę. Według WP, już nigdy nie damy sobie rady bez Niemiec i jesteśmy od nich dozgonnie uzależnieni. A choć Angela Merkel ma z Władimirem Władimirowiczem wspólną rurę, to w artykule WP nie objaśniono Niemców, że i oni są od Rosji uzależnieni i vice versa. Nie zdobyto się na szyderczą przeróbkę „Dojczland, Dojczland iber alles", ani na szczerość, że niemiecka rura jest szkodliwa dla Polski. Czy to już wojna?

Angela z Władimirem rozumieją się ponad podziałami. Francja zaopatruje w broń stronę, która planuje napad na jej sojuszników. Anglia nie poświęci niczego za los Ukraińców. Dla Polski wynika z tego jedna, dobra wiadomość - unijne umowy i gwarancje bezpieczeństwa są przekreślone. Jednak, czasu mamy niewiele, a wszyscy do Szwajcarii nie uciekniemy. Żeby spać w nocy, lepiej zapomnieć, że Armia Krajowa liczyła aż 300 tysięcy żołnierzy. Ukraina teraz ma 32 tysiące gotowych do boju żołnierzy. Polska może liczyć na 80 tysięcy wojska, w tym przeważnie urzędników.

Zatem, gdy na Krymie miast czołgów przemawiają preferencje językowe ludności, warto przypomnieć, że na Śląsku wszystko to już było. Były plebiscyty, a Hitler gotując się do skoku na Wschód i ostatecznego załatwienia kwestii propolskich powstań śląskich, przeprowadził reformę nazw miejscowych.

Ustawa o możliwości stawiania dwujęzycznych tablic informacyjnych z nazwami miejscowości została uchwalona przez polski sejm zaledwie w 2005 roku. Ta niefrasobliwość, głupota lub zdrada posłów może nas wkrótce kosztować wszystko, co mamy do stracenia. Na terenie Opolszczyzny niemieckie nazwy nadano dotąd już bez mała czterystu miejscowościom. W każdym, kolejnym roku polskie ministerstwo akceptuje ich coraz więcej.

Tablice Opolszczyzny przeczą zasadom onomastyki – działu językoznawstwa zajmującego się nazewnictwem. Niemieckie nazwy śląskich miejscowości spreparowane są niechlujnie, niezgodnie z regułami nauki, sztucznie, nierzadko karykaturalnie. Jakby w obliczu celu ważniejszego, niż względy kultury i powagi nauki o języku.

Komuś więc zależało, żeby koniecznie „zmienić" nazwę Nieznaszyn na Niesnaschin, Cisek na Czissek, Poręba na Poremba, Zalesie na Salesche, Chrząstowice na Chronstau, Przywory na Przywor, Zwóz na Zwoos, Poznowice na Posnowitz, Główczyce na Glowtschutz, Łubowice na Lubowitz, Niezdrowice na Niesdrowitz, Nogawczyce na Nogawschutz, Knieja na Kneja, Dziedzice na Sedschutz, Czarnowąsy na Czarnowanz, Górki na Gorek. Inaczej, miejscowy Niemiec frustrowałby się, że mieszka w Polsce.

Te „niemieckie" nazwy powinni oprotestować sami niemieccy onomaści. Z wielką ciekawością zapytałabym uczonych, niekoniecznie nawet zwykłych, Niemców, co znaczą polskie wyrazy - znać, cis, las, chrzęścić, przywierać, zwozić, poznawać, głowa, łuby, zdrowie, noga, knieja, dziedzic, czarne wąsy, górka.  Co mówią te obce im dźwięki, których niemieckie tłumaczenia brzmią zupełnie inaczej, albo nie istnieją. Jak wywodzą oni etymologię cytowanych, nowych, niemieckich nazw, które weszły właśnie do ich słownika i czy ona ich w ogóle interesuje? Jakim cudem niemiecki językoznawca może pozwolić sobie na taką hucpę? Dla czyjej satysfakcji potrzebne są te zarazem ortograficzne potworki? Silnej, germańskiej woli poddał się nawet polski „chrząszcz". Chrząszczyce to Chrzumczutz! Ach, usłyszeć, jak tę niemiecką nazwę czyta Niemiec!

Dwuznaki „ch", „rz" , „sz", „cz" to przecież kod specyficznej, polskiej pisowni. Wyraz  niemiecki zapisany z ich użyciem urąga wiedzy o języku niemieckim oraz konsekwencji w operowaniu systemami obu języków. Jest szokująco zgodny z modą pruskich urzędasów bez pojęcia o fonetyce, ortografii i historii języka. Ludzi wywodzących się z miejscowego, ale wynarodowionego elementu o typowym, kulturowym miszmaszu w głowie.

Na tablicach Opolszczyzny spotykamy też nazwy, będące tłumaczeniem, za to odległe brzmieniowo od oryginałów: Neumulle to Nowy Młyn, Guten Tag to Dobrodzień. Tworzonych także często z niepoważną niekonsekwencją –jak w nazwie Dembionhammer – od polskiej Dębskiej Kuźni. Dąb to po niemiecku Eiche.

Twórcy tych niemieckich nazw, będących odpowiednikami polskich, znormalizowanych po wojnie na Śląsku przez komisję profesora Stanisława Rosponda, poszli więc z grubsza dwiema drogami. Zachowali ich brzmienie „niemcząc" nieporadnie pisownię, bądź przetłumaczyli je „na żywca", bez zachowania brzmienia nazwy. Obie metody dały efekt fatalny.

Berlin, Lipsk, Drezno, Chemnitz, Gorlitz, Bautzen i setki innych – to stare, słowiańskie, osady. Onomasta udowodni to z łatwością za pomocą elementarnych reguł językowych. Ciekawe, czy dwumilionowa Polonia niemiecka wie, że jest u siebie? Czy Niemcy rozumieją, że w Bautzen, czyli w Budziszynie można się obudzić, a w Zgorzelcu, czyli Gorlitz spalić, a może przywykli już do nic nie znaczących, ahistorycznych nazw?

Towarzystwo Społeczno - Kulturalne Niemców na Śląsku Opolskim wchodzi w 24 rok istnienia. DKF działa w około stu kołach. To już nie tylko wieczorne posiady przy fundowanym przez Angelę ciastku i kafeju, lecz siedziby, biblioteki, festiwale kultury niemieckiej, piosenki, konkursy recytatorskie poezji niemieckiej, teatrzyki, systematyczne spotkania. Przy aplauzie mediów – polskiej telewizji, radia, gazet. Przy wsparciu polskich instytucji kultury. Dzięki sponsoringowi niemieckiego konsulatu, zatem geldu od Angeli, ale również i od samorządów Opolszczyzny.

Weźmy głęboki oddech - do tych imprez dokłada się także Ministerstwo Cyfryzacji! To my jesteśmy tacy bogaci.

Od stu lat działa w Polsce Towarzystwo Kultury Teatralnej, które od lat pięćdziesięciu organizuje Ogólnopolski Konkurs Recytatorski. Żadnemu ministerstwu, niemieckiemu też, nie śni się dopłacać do polskiego konkursu recytatorskiego. Dzieci recytujące polską poezję w opolskim domu kultury same płacą wpisowe na lokalny konkurs. Urząd Marszałkowski wspiera konkurs poezji niemieckiej.

Merkel wypisała się z Unii wraz z Francuzami oraz Anglikami. Kpina Unii z naszych traktatów jest ewidentna. Weźmy więc raz dobry przykład z Europy! Z pani Angeli! My też nie musimy honorować przyjętych zobowiązań, zwłaszcza przyjętych głupio i podstępnie. Pasienie Niemców w Polsce jest poważnym błędem, fatalnym w skutkach. Polacy w Niemczech dotąd nie mają nawet takich praw, jak w przedwojennych czasach Hitlera, a zgoda na niemieckie nazwy w Polsce jest śmiertelnym ryzykiem plebiscytu. I nie zapomnijmy wybaczyć lęku przed polskimi tablicami Litwinom. Niechby je zerwali. Zdobądźmy się na odrobinę logiki. Stawką jest nasze życie.

-„Jeszcze Polska nie zginęła, póki Niemcy żyją" – pozwalają sobie na Wirtualnej Polsce. Trzeba nie bać się kary ani za zdradę narodową, ani za wrogą profanację hymnu, żeby ważyć się na taką parafrazę. Według WP, już nigdy nie damy sobie rady bez Niemiec i jesteśmy od nich dozgonnie uzależnieni. A choć Angela Merkel ma z Władimirem Władimirowiczem wspólną rurę, to w artykule WP nie objaśniono Niemców, że i oni są od Rosji uzależnieni i vice versa. Nie zdobyto się na szyderczą przeróbkę „Dojczland, Dojczland iber alles", ani na szczerość, że niemiecka rura jest szkodliwa dla Polski. Czy to już wojna?

Pozostało 90% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości