-„Jeszcze Polska nie zginęła, póki Niemcy żyją" – pozwalają sobie na Wirtualnej Polsce. Trzeba nie bać się kary ani za zdradę narodową, ani za wrogą profanację hymnu, żeby ważyć się na taką parafrazę. Według WP, już nigdy nie damy sobie rady bez Niemiec i jesteśmy od nich dozgonnie uzależnieni. A choć Angela Merkel ma z Władimirem Władimirowiczem wspólną rurę, to w artykule WP nie objaśniono Niemców, że i oni są od Rosji uzależnieni i vice versa. Nie zdobyto się na szyderczą przeróbkę „Dojczland, Dojczland iber alles", ani na szczerość, że niemiecka rura jest szkodliwa dla Polski. Czy to już wojna?
Angela z Władimirem rozumieją się ponad podziałami. Francja zaopatruje w broń stronę, która planuje napad na jej sojuszników. Anglia nie poświęci niczego za los Ukraińców. Dla Polski wynika z tego jedna, dobra wiadomość - unijne umowy i gwarancje bezpieczeństwa są przekreślone. Jednak, czasu mamy niewiele, a wszyscy do Szwajcarii nie uciekniemy. Żeby spać w nocy, lepiej zapomnieć, że Armia Krajowa liczyła aż 300 tysięcy żołnierzy. Ukraina teraz ma 32 tysiące gotowych do boju żołnierzy. Polska może liczyć na 80 tysięcy wojska, w tym przeważnie urzędników.
Zatem, gdy na Krymie miast czołgów przemawiają preferencje językowe ludności, warto przypomnieć, że na Śląsku wszystko to już było. Były plebiscyty, a Hitler gotując się do skoku na Wschód i ostatecznego załatwienia kwestii propolskich powstań śląskich, przeprowadził reformę nazw miejscowych.
Ustawa o możliwości stawiania dwujęzycznych tablic informacyjnych z nazwami miejscowości została uchwalona przez polski sejm zaledwie w 2005 roku. Ta niefrasobliwość, głupota lub zdrada posłów może nas wkrótce kosztować wszystko, co mamy do stracenia. Na terenie Opolszczyzny niemieckie nazwy nadano dotąd już bez mała czterystu miejscowościom. W każdym, kolejnym roku polskie ministerstwo akceptuje ich coraz więcej.
Tablice Opolszczyzny przeczą zasadom onomastyki – działu językoznawstwa zajmującego się nazewnictwem. Niemieckie nazwy śląskich miejscowości spreparowane są niechlujnie, niezgodnie z regułami nauki, sztucznie, nierzadko karykaturalnie. Jakby w obliczu celu ważniejszego, niż względy kultury i powagi nauki o języku.