Reklama

Lepsza strona świata

Gdy blisko 4 lata temu Japonię nawiedziła potrójna tragedia z Fukushimy, telewizje nie pokazywały cierpienia z bliska. Dziś sytuacja się zmienia.

Publikacja: 05.02.2015 16:56

Rafał Tomański

Rafał Tomański

Foto: Fotorzepa

Po 11 marca 2011 roku można było w japońskiej telewizji zobaczyć kadry pełne grozy, smutku i rozpaczy. Jednak za każdym razem szanowano osoby poszkodowane w trzęsieniu ziemi i tsunami, albo pokazywano je dyskretnie w chwilach w miarę opanowanej rozmowy, albo omiatano kamerą okolicę, gdy rozmówca przestawał nad sobą panować. Nie można było także trafić na obrazy z ciałami zmarłych, podawano straszne informacje, ale pokazywano je w sposób należny niezwykle tragicznej sytuacji.

Nowa sytuacja

Dziś cała Japonia przeżywa koszmar bestialskiego zamordowania dwóch zakładników porwanych przez terrorystów z Państwa Islamskiego. To niestety nie pierwszy taki przypadek i ponownie w tym przypadku terroryści umieścili w sieci film z egzekucji. W japońskim internecie powstaje coraz donośniej głos, by tego materiału nie przesyłać sobie dalej i tym samym, by nie przykładać ręki do rozpowszechniania jakiegokolwiek przejawu stworzonego przez zamachowców.

Jednym z pierwszych głosów w tej sprawie stał się Hideo Yanagisawa, jeden z dziennikarzy państwowej stacji NHK. Dzień po ukazaniu się materiału z egzekucji Kenjiego Goto, drugiego z zakładników, Yanagisawa zaprotestował przeciwko epatowaniu obrazami z tego tragicznego wydarzenia, zachęcał do poznania sensu pracy zabitego reportera i do zastanowienia się, co teraz cały kraj może zrobić, by nie dopuścić do powtórki tragedii. W podobnym tonie wypowiedział się kilkadziesiąt minut po nim profesor dziennikarstwa, Hiroaki Mizushima. Przyznał rację Yanagisawie, mówiąc, że w tej wyjątkowo trudnej i stresującej sytuacji zachował trzeźwość myślenia wraz z odrzuceniem ludzkich odruchów przemocy i nienawiści.

Podzielone opinie

Japonia przeżywa obecnie wyjątkowo niespokojny czas pod względem różnicy zdań w ocenie swoich porwanych i zamordowanych obywateli. Poza głosami poparcia dla rodzin zakładników pojawią się także krytyczne oceny ich postępowania. Zdarza się, że ich decyzje o pojechaniu w rejon konfliktu z Państwem Islamskim nazywa się nierozważnym i proszącym się o kłopoty. Japoński rząd także przyznał się do tego, że trzykrotnie przestrzegał reportera Goto, by nie jechał do Syrii. Niektórzy z Japończyków narzekają także na nieudolność japońskich ministerstw, które nie zdołały zorganizować jakiejkolwiek pomocy w potrzebie i które wykazały się dalece posuniętą niemocą wobec samego nawiązania kontaktu z kimkolwiek z otoczenia porywaczy. Słowa krytyki kierowane są pod adresem premiera Abe (że nieroztropnie zdecydował się ujawnić plan japońskiej pomocy finansowej dla Bliskiego Wschodu podczas swojego pobytu w Egipcie), japońskiego wywiadu (że nie zrobił nic konkretnego dla uratowania dwóch Japończyków), dla planu współpracy akurat z Jordanią (bezowocnego w skutkach) i dla zaniechań sięgających na kilka miesięcy przed minionymi wydarzeniami (Japonia wiedziała o porwaniu Haruny Yukawy i Kenjiego Goto od sierpnia 2014 roku).

Przeważają jednak głosy zachęcające do zachowania spokoju i opanowania negatywnych emocji wobec muzułmanów. W japońskich mediach społecznościowych krąży jeden z cytatów należący do reportera Goto, który ma być kwintesencją działania w obecnej sytuacji: „Zamykam oczy i czekam. Gdybym pozwolił sobie na szaleństwo czy krzyk, byłby to koniec. To prawie jak modlitwa. Nienawiść nie jest dla ludzi. Osądzanie należy do boga. Tego nauczyłem się od moich arabskich braci". Te słowa zabity dziennikarz umieścił na swoim Twitterze 7 września 2010 roku.

Reklama
Reklama

Przedstawiciele zachodnich mediów także apelują o powstrzymywanie się od rozpowszechniania materiałów, które pochodzą od ISIS. Radzą, by nie ulegać ich propagandzie i by nie udostępniać tego, co wyjdzie od terrorystów. Inaczej będzie to równoznaczne z przyjęciem ich języka, nawet jeśli jest on nam całkowicie obcy.

Publicystyka
Ursula von der Leyen: Nowe otwarcie w handlu z USA
Publicystyka
Estera Flieger: Nie rozumiem przeciwników polityki historycznej
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Polska z bronią u nogi
Publicystyka
Marek Migalski: Wścieklica antyprezydencka
Publicystyka
Antonina Łuszczykiewicz-Mendis: Indie – trzecia droga między USA a Chinami?
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama