Konkurs Chopinowski: Ludzie o specjalnych zdolnościach

Jesteśmy w trakcie trzeciego etapu przesłuchań w Międzynarodowym Konkursie Chopinowskim. Postanowiłam zapytać pianistę Waldemara Malickiego, o co tak naprawdę chodzi w tym całym harmonicznym graniu przez godzinę non stop.

Aktualizacja: 15.10.2015 16:10 Publikacja: 15.10.2015 16:03

Foto: Fotorzepa/ Roman Bosiacki

Czy wśród uczestników są prawdziwi ludzie, czy japońskie komputery w ludzkiej skórze. Wszak tyle materiału, granego z pamięci, to nie lada wyzwanie.

Aleksandra Galewska: Czy ma Pan swoich faworytów w te edycji konkursu?

Waldemar Malicki: Nie wszystkich słyszałem. W czasie konkursu mam kilkanaście koncertów z moją formacją Filharmonia Dowcipu, więc i czasu niewiele. Ale niektórzy zrobili na mnie wrażenie, a inni znudzili.

Zastanawiam się, po ilu latach czynnego obcowania z fortepianem klasycznym byłabym w stanie z pełną świadomością stwierdzić, że ktoś jest moim faworytem.

Dopiero po wielu latach można to stwierdzić na pewno. Słyszało się już dużo, ma się przemyślenia i preferencje. Albo wątpliwości.

W dzisiejszych czasach królują serwisy streamingowe i tak naprawdę dużo jest w tym, czego się słucha przypadkowości. Stacje radiowe też serwują nam muzyczną rosyjską ruletkę. Czy współczesny odbiorca jest w stanie zrozumieć Konkurs Chopinowski tak, jakby życzyli sobie tego organizatorzy, uczestnicy i jurorzy, poczuli to tak, jak oni to czują?

Muzyka historyczna, czyli tzw. „klasyczna” nie jest dla wszystkich . Czy każdy musi słuchać Chopina, jeździć Borgwardem z 1957 r., mieć dworek w Prowansji? To jest slowlife i nie ma nic wspólnego z tempem współczesnego życia. Wymaga odpowiedniego entourage’u, postawy, wewnętrznego skupienia. I przede wszystkim takiej potrzeby. Myślę, że pracownik korporacji, który właśnie został liderem sprzedaży tego nie potrzebuje. A może w ramach nawiązania kontaktu ze swoją ludzką stroną jednak tak.

Proszę powiedzieć, czym różni się pamięć pianisty od pamięci zwykłej osoby? W jaki sposób myśli pianista? Czy jest to pamięć „palcowa”, to znaczy, czy palce już same wiedzą, co mają w danej sekundzie grać.

Bądźmy szczerzy, po pierwsze uczestnicy konkursu to nie są ludzie z ulicy, którzy zaczęli się uczyć, długo ćwiczyli i teraz grają. To są wyjątkowi, wybrani ludzie o specjalnych zdolnościach, nieistniejących u innych. Robert Lewandowski ma zdolności, Fisher czy Kasparow też coś potrafili. Po drugie, dla pianisty o tym stopniu „naćwiczenia” oraz automatyzacji, granie na fortepianie jest mową. Fizyczny wysiłek jest w zasadzie znikomy, zmęczenie powodują emocje i u niektórych stres. Nie uczymy się nut albo taktów. Utrwalamy w sobie treść szczerej, artystycznej wypowiedzi. I staramy się pokonać trudności, które czynią ją niemożliwą.

 

A ile czasu zajmuje opanowanie takiego materiału?

W sztuce performatywnej nie istnieje granica doskonalenia. Można ćwiczyć całe życie i poprawiać bez końca, żeby kształt wykonania był jak najbardziej zgodny z naszym smakiem. I zawsze odczuwać z tego powodu niebiańską przyjemność. Ale fakt, czasem jest jakaś wena, łatwość, diabli wiedzą skąd, i wszystko się układa, a czasami wręcz przeciwnie. Jak w życiu. Program Filharmonii Dowcipu gramy czasem wiele razy i nagle zmieniamy trzy nuty naszym zdaniem na lepsze.

 

Ile emocji kosztuje ogarnięcie takiej ilości dźwięków? Czy lepiej podejść do tego „technicznie”, czy raczej tak się nie da i każdy utwór trzeba emocjonalnie przerobić?

Proszę spróbować nauczyć się wielkiej aktorskiej roli, ćwicząc wymowę poszczególnych głosek. Powodzenia. Utwór musi być tak nauczony, zautomatyzowany i wgrany w mięśnie, żeby o tym wszystkim zapomnieć na scenie.

 

Jak bardzo uczestnicy mogą odbiec od zapisu nutowego? Czym różnią się ich wykonania? Przecież wszystko zapisane jest w nutach. Tu nie ma miejsca na improwizację, na jakiej podstawie zatem jury eliminuje poszczególnych uczestników, a innych „przepuszcza” dalej. 

W nutach jest zapisana wysokość dźwięku, do pewnego stopnia czas trwania (fortepian nie ma dźwięku ciągłego) oraz pewne sugestie słowno-graficzne dotyczące tempa, barwy i charakteru, które mogą być rozumiane przez każdego inaczej, jako że opisywanie brzmiącej muzyki jest niczym próba opisu głodu, bólu albo stanu zakochania w poradniku dla Marsjan. W zasadzie jest to odpowiednik tekstu sztuki czy wiersza dla aktora. Czy możemy sobie wyobrazić dwa podobne wykonania? Takie samo pole do inwencji ma 80 pianistów grających te same utwory. Nieskończone. Inna sprawa to decyzje jury. Zdarza się, że gra świetny pianista, ale Chopin to nie tylko perfekcja, ale i pewien styl, dla niektórych trudno uchwytny. Czasem uczestnik tego Chopina gra wspaniale, ale stylu chopinowskiego brak. Jeden juror ma to gdzieś, a drugi jest zbulwersowany. Świetny przykład to Grigorij Sokołow grający Etiudę c –moll op. 25 nr 10. Uwielbiam to genialne wykonanie (jest na youtube), mimo że pianista wyraźnie gra Rachmaninowa, a nie Chopina. I co ma począć jury ?

Rozmówcy bardzo dziękuję za wytłumaczenie nam, jak to wszystko wygląda „z tej drugiej strony”, a ja zachęcam Państwa do śledzenia konkursu, ponieważ uważam, że ten „slow life” potrzebny jest każdemu z nas. III etap przesłuchań, a potem finał jest transmitowany na żywo przez TVP Kultura.

 

Czy wśród uczestników są prawdziwi ludzie, czy japońskie komputery w ludzkiej skórze. Wszak tyle materiału, granego z pamięci, to nie lada wyzwanie.

Aleksandra Galewska: Czy ma Pan swoich faworytów w te edycji konkursu?

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Roman Kuźniar: Gen. Kukuła zabiera nas na wojnę, ale nie wiadomo, z kim i gdzie
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Jaka będzie „Rzeczpospolita”
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Ursula von der Leyen proponuje „pisizm” w sprawie funduszy regionalnych
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Nastała epoka wojen, pozostało tylko wypatrywać konfliktu między USA a Chinami
Publicystyka
Agnieszka Markiewicz: Mija rok od ataku Hamasu – Izrael nie może przestać reagować, a Zachód musi zacząć działać