Jakby ktoś miał jeszcze wątpliwości co do tego, że konfilkt na Bliskim Wschodzie ma charakter globalny, wystarczy przytoczyć ostatnie wydarzenia z Azji Południowo-Wschodniej. Dzisiaj w Bangkoku w sądzie zeznawało dwóch obywateli chińskich narodowości ujgurskiej oskarżonych o przeprowadzenie zamachu bombowego w stolicy Tajlandii. Również dzisiaj, na spotkaniu roboczym ASEANu, prezydent Indonezji Joko „Jokowi“ Widodo deklarował, że ASEAN powinien o wiele bardziej zdecydowanie zaangażować się w rozwiązanie sytuacji na Bliskim Wschodzie – zarówno jeżeli chodzi o konflikt izraelsko-palestyński, jak i Daesz. Oczywiście Indonezji, tak jak pozostałym państwom-członkom paktu najbardziej zależy na rozwiązaniu problemów związanych z zagrożeniem ze strony ChRLD na Morzu Południowochińskim. By jednak ugrać swoje, trzeba mieć co rozgrywać, stąd zapewne deklaracje o zaangażowaniu na Bliskim Wschodzie.
To już kolejne odległe reperkusje tego, co Miedwiediew nazwał powrotem zimnej wojny. Kilka dni temu w konflikt wciągnięty został region subkontynentu indyjskiego, po tym jak Amerykanie ogłosili, że będą sprzedawali Pakistanowi swoje F-16. Nie są to sprawy, które można zbagatelizować. Poróżnione Indie i Pakistan to łącznie ponad 20% populacji globu. ASEAN i Chiny to ok 27%.
Świat bardzo się zmienił. Państwa i regiony, które przez stulecia pozostawały w cieniu najważniejszych wydarzeń albo traktowane były jedynie jako przedmiot rozgrywki wielkich mocarstw zaczynają odgrywać coraz ważniejsze role. Dzieje się tak nie tylko z powodu dynamicznego wzrostu ich gospodarek i coraz lepszego zaplecza technologiczno eksperckiego. W parze z bogactwem idzie także potęga militarna i eksplozja demograficzna. Biorąc pod uwagę prognozy na 2050 rok, udział „bogatej północy“ zarówno w globalnej gospodarce i sumie światowej ludności będzie systematycznie się zmniejszał. Prognozy dla starzejącej się Polski nie są optymistyczne. To rzeczywiście ostatni dzwonek, by prowadzić zdecydowaną politykę demograficzną i inwestować w przemysł.