Legia musiała grać przy pustych trybunach w Lidze Mistrzów. Czarę goryczy przelał bulwersujący atak warszawskich zadymiarzy na kibiców z Amsterdamu w jednym z klubów nocnych na Pradze. Wtedy– wedle popularnej opinii – rząd powiedział „dość!” i postanowił rozprawić się z tym utrapieniem raz na zawsze.
Wydawało to się wręcz niemożliwe. W końcu z problemem tym zmagał się wówczas cały świat. Różne kraje poszukiwały skutecznych rozwiązań. Anglia próbowała wyrzucić „hoolsów” ze stadionów, podwyższając ceny biletów i zamykając piłkarskie areny przed społecznym marginesem. Skutecznie, ale nie do końca! Niemcy postawiły na współpracę klubów ze środowiskami kibicowskimi i - wręcz przeciwnie – otwierały stadiony jak najszerzej. Ale i tam zdarzały się agresywne wybryki, bo wszędzie problemem zajmowano się po łebkach.