Won Jeong-hwa, ochrzczona przez media koreańską Matą Hari, przyjechała do Korei Południowej w 2001 roku, udając uciekinierkę z Północy. Tam wyszła za mąż za biznesmena, któremu urodziła córeczkę. Nie pracowała, ale nie prowadziła życia typowej kury domowej – w wolnym czasie umawiała się na erotyczne spotkania z południowokoreańskimi oficerami. Przypuszczalnie sypiała z 23 żołnierzami – wśród jej rzeczy odnaleziono wizytówki i zdjęcia tylu właśnie wojskowych – ale dłuższy romans miała tylko z jednym.To od niego uzyskała tajne dane dotyczące obiektów wojskowych, systemów uzbrojenia, listę innych uciekinierów z Północy oraz informacje dotyczące życia osobistego południowokoreańskich oficerów.Przełożeni z Phenianu kazali jej też przy użyciu zatrutych igieł zabić jednego z najważniejszych uciekinierów, który jest stale chroniony przez uzbrojonych strażników i dwóch południowokoreańskich agentów.Została jednak schwytana i postawiona przed sądem, zanim zdążyła zrealizować swój plan. „Oskarżona zbliżała się do żołnierzy i agentów wywiadu używając seksu jako narzędzia“ – uznał sąd. Lecz choć za szpiegostwo grozi w Korei kara śmierci, dostała tylko pięć lat więzienia ze względu na to, że przyznała się do winy i okazała skruchę.Won jest drugim szpiegiem Kim Dzong Ila zatrzymanym w Korei Południowej w ciągu dekady. Reżim w Phenianie oświadczył, że aferę wymyśliły służby Południa.