Jak białoruskie KGB inwigiluje w Polsce

Białoruski opozycjonista myślał, że pracuje dla jednej z instytucji Unii Europejskiej. Został oszukany przez służby dyktatora.

Publikacja: 22.11.2023 03:00

Aleksander Łukaszenko walczy z przeciwnikami nawet za granicą

Aleksander Łukaszenko walczy z przeciwnikami nawet za granicą

Foto: AFP

Białoruski Młodzieżowy Hub na warszawskim Mokotowie tworzą przeciwnicy Aleksandra Łukaszenki, którzy uciekli do Polski przed represjami po fałszowanych wyborach w 2020 roku. Często odbywają się tam różnego rodzaju szkolenia, dyskusje i konferencje z udziałem przedstawicieli opozycji demokratycznej.

W sobotę Białorusini zebrali się tam, by uczestniczyć w seminarium poświęconym bezpieczeństwu (m.in. finansowemu i cyfrowemu). Gdy głos przekazano łączącym się na żywo „organizatorom”, na ekranie pojawił się wysokiej rangi oficer białoruskiego KGB Kanstancin Byczak, który zaproponował uczestnikom powrót na Białoruś i „pokajanie się”. Co więcej, funkcjonariusz „podziękował za współpracę” znajdującemu się na sali opozycjoniście. To Aleh Aksjonau, którego od kilku dni wyśmiewają i oczerniają białoruskie reżimowe media.

Zadania testowe

59-letni Aksjonau jest wieloletnim działaczem białoruskiej opozycji demokratycznej w Mohylewie. W 2021 roku dwukrotnie trafiał do aresztu, za kratami spędził prawie miesiąc. Przed kolejnym aresztowaniem uciekł do Polski. Jak został oszukany przez KGB? – Mniej więcej rok temu w komunikatorze Telegram odezwał się do mnie człowiek, który przedstawił się jako „pracownik komisji rewizyjnej z wydziału finansowego UE”. Ten człowiek wiedział, że wcześniej miałem spotkanie z deputowanym do Parlamentu Europejskiego. Zaproponował współpracę w ramach audytu unijnych środków przyznawanych na działalność białoruskich organizacji – mówi „Rzeczpospolitej” Aksjonau.

Nie zdziwiło go to, że „przedstawiciel unijnej agencji” zwracał się do niego po rosyjsku i nie zaproponował mu podpisania żadnej umowy. – Powiedziano mi, że nie jest łatwo otrzymać tę pracę, i zaproponowano wykonanie kilku zadań testowych. Nie widzę nic złego w tym, by proces ten był transparentny i poddawany kontroli. Uznałem więc, że jest to dla mnie szansa – opowiada.

Przekonuje, że uczestniczył w kilku imprezach, a w sprawozdaniach z nich przekazywał „ogólnodostępne informacje”. – Pytano mnie szczególnie o sprawy finansowe, sponsorów wydarzeń, ale nic o tym nie wiedziałem – mówi. Przyznaje, że tylko raz w ramach „zadań testowych” był na imprezie niezwiązanej z opozycją białoruską. Chodziło o prezentację książki pt. „Wielkie żniwa. Jak PiS ukradł Polskę” autorstwa Dariusza Jońskiego i Michała Szczerby.

Chcą zastraszyć

Białoruska propagandowa stacja ONT twierdzi, że Aksjonau robił zdjęcia samochodów zaparkowanych pod budynkiem „służb specjalnych”, przekazywał listę uczestników opozycyjnych spotkań oraz nagrywał rozmowy na dyktafon. – To kłamstwa. Nigdy czegoś takiego nie robiłem. Nie mam też dyktafonu i nigdy go nie używałem – komentuje Aksjonau.

Mówi, że przez całą „współpracę z unijną agencją” otrzymał przelewem (z polskiego konta) 890 zł. Oprócz tego jego rozmówca pokrył koszta wynajęcia sali i organizacji sobotniego seminarium, podczas którego zdalnie pojawił się funkcjonariusz KGB. – Przykre, że do tego doszło. Zbyt ufałem ludziom, trzeba było bardziej uważać – mówi. Marząc o pracy w Brukseli, utrzymywał się z pracy w jednej z warszawskich firm ochroniarskich (nadal tam pracuje). Udzielił już kilku wywiadów niezależnym białoruskim mediom i ostrzega rodaków przed służbami Łukaszenki.

Czytaj więcej

Dlaczego władza na Białorusi boi się Kart Polaka

– W ten sposób KGB chce zastraszyć uczestników białoruskich imprez w Polsce, zastraszyć diasporę. Do nas może przyjść każdy, nie jesteśmy w stanie weryfikować uczestników. Nie robimy nic nielegalnego, nie mamy się czego bać – mówi „Rzeczpospolitej” Aleksander Lapko, szef organizacji Białoruski Młodzieżowy Hub. – Liczymy na to, że możemy się czuć w Polsce bezpieczni – dodaje.

Podsyłali agentów

– Myślę, że przy wielu białoruskich organizacjach opozycyjnych w Polsce od lat kręcą się ludzie reżimu. Wypytują, robią zdjęcia, obserwują i notują. Niektórzy, tak jak Aksjonau, są oszukiwani i raczej nieświadomie pracują dla służb dyktatora – mówi „Rzeczpospolitej” Aleś Zarembiuk, szef działającego od wielu lat Białoruskiego Domu w Warszawie.

– Wielokrotnie o pracę w naszej organizacji ubiegali się bardzo dziwni ludzie, którzy nie wzbudzali zaufania. Szczególnie w ciągu ostatnich trzech lat Łukaszenkowcy próbowali podrzucać nam różnych „agentów i agentki”. Trudno ich poznać, ale dziwiło np. to, że byli gotowi pracować za bardzo małe wynagrodzenie, że nie mieli śladu aktywności w internecie, że gotowi byli na wszystko, abyśmy ich przyjęli. A przecież pracujemy z ludźmi na Białorusi, którzy są narażeni na represje. Nie możemy powierzać danych represjonowanych osób czy partnerów w Białorusi byle komu. Nie możemy narażać podziemia walczącego w kraju na dodatkowe represje – dodaje.

Białoruski Młodzieżowy Hub na warszawskim Mokotowie tworzą przeciwnicy Aleksandra Łukaszenki, którzy uciekli do Polski przed represjami po fałszowanych wyborach w 2020 roku. Często odbywają się tam różnego rodzaju szkolenia, dyskusje i konferencje z udziałem przedstawicieli opozycji demokratycznej.

W sobotę Białorusini zebrali się tam, by uczestniczyć w seminarium poświęconym bezpieczeństwu (m.in. finansowemu i cyfrowemu). Gdy głos przekazano łączącym się na żywo „organizatorom”, na ekranie pojawił się wysokiej rangi oficer białoruskiego KGB Kanstancin Byczak, który zaproponował uczestnikom powrót na Białoruś i „pokajanie się”. Co więcej, funkcjonariusz „podziękował za współpracę” znajdującemu się na sali opozycjoniście. To Aleh Aksjonau, którego od kilku dni wyśmiewają i oczerniają białoruskie reżimowe media.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przestępczość
Wstrzymane dwa pociągi TGV ze sportowcami, zdążającymi na ceremonię otwarcia Igrzysk Olimpijskich
Przestępczość
Nagły zwrot w sprawie reakcji Wielkiej Brytanii na nakaz aresztowania Beniamina Netanjahu. Rząd Keira Starmera nie wniesie sprzeciwu do MTK
Przestępczość
Zeznania dyrektora FBI. "Donalda Trumpa mogła nie zranić kula zamachowca"
Przestępczość
Amerykański dziennikarz trafi na wiele lat do łagrów. Czy uwolni go Biały Dom?
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Przestępczość
Aktywiści zaplanowali protest na autostradzie wokół Londynu. Na długo trafią do więzienia