Wcześniej "Rzeczpospolita" dotarła do nieznanych dotąd informacji w tzw. aferze wizowej, która nabrała rozgłosu po zdymisjonowaniu wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka. "Edgar K. najpierw załatwiał wizy dla cudzoziemców ściągniętych do firmy ojca, później rozszerzył »działalność« i za pieniądze miał przyspieszać wydanie także wiz dla innych osób" - pisała "Rz".
Chodzi o załatwienie za łapówki wiz dla 268 obcokrajowców, m.in. z Indii, ZEA i Filipin, za co zarzuty płatnej protekcji ma siedem osób. Głównym podejrzanym jest Edgar K. (pochodzący z Kielc nieformalny współpracownik Wawrzyka). Pozostali to ci, którzy mieli mu za to płacić.
Czytaj więcej
Nowe fakty w sprawie afery wizowej. Prokuratura uważa, że 25-latek sam wymyślił „interes wizowy”. Edgar K. zaprzecza, by dzielił się łapówkami z wiceministrem.
Według doniesień, prowadzący prywatny biznes w branży rolnej ojciec Edgara K. potrzebował ludzi do pracy. Edgar K. miał więc poprosić wiceministra o pomoc w przyspieszeniu wiz dla cudzoziemskich pracowników. Kiedy to się udało, K. miał rozkręcić interes, już za pieniądze.
- Stworzył mechanizm, który sprowadzał się do tego, że docierali do niego kolejni chętni – przedsiębiorcy, którzy chcieli u siebie zatrudnić pracowników z zagranicy, np. do lokali usługowych - wskazywały źródła "Rz" zbliżone do śledztwa.