Czy PiS kluczy, by nie powołać w Sejmie komisji, która zbada aferę podsłuchową?

Gdański prokurator nie chciał zbadać Marka Falenty na wykrywaczu kłamstw po zeznaniach jego wspólnika Marcina W.

Publikacja: 24.10.2022 22:01

Obrońcy Marka Falenty zamówili prywatne badanie jego zeznań wariografem

Obrońcy Marka Falenty zamówili prywatne badanie jego zeznań wariografem

Foto: PAP/Tomasz Gzell

Ponad rok temu, odsiadując karę 2,5 roku więzienia za zlecanie podsłuchów w restauracjach, Marek Falenta zamówił prywatne badanie na wykrywaczu kłamstw. Odbyło się ono w zakładzie karnym, a biegłym, który je wykonał, jest jeden z najlepszych ekspertów w kraju w tej dziedzinie – Jacek Bieńkuński.

Falenta był pytany m.in. o to, czy przekazał pozyskane nagrania m.in. wspólnikowi w biznesie, znanemu przedstawicielowi partii rządzącej (w tym czasie), dziennikarzowi, agentowi zachodnich służb specjalnych i agentowi z tzw. ściany wschodniej. Wynik był negatywny, a ekspert ocenił, że biznesmen nie wprowadza organów ścigania w błąd, odpowiadając na zadane mu pytania. Skan wyników testu ujawnił na TT Cezary Gmyz, korespondent TVP w Berlinie. Nie podał okoliczności jego powstania. A są ciekawe.

Czytaj więcej

Niejasne motywy Marcina W. „Na wiele rzeczy przymyka się oko”

Okazuje się, że obrońcy Marka Falenty, zapoznając się z aktami zakończonego śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Regionalną w Gdańsku (dotyczyło przestępstw gospodarczych spółek Marcina W. i Falenty), zdecydowali się na zamówienie prywatnego badania wariografem, bo gdańska prokuratura miała odrzucić wniosek obrońcy biznesmena m.in. o wykonanie takiego testu („Rz” nie otrzymała odpowiedzi dlaczego), a konfrontacja Marcina W. z Falentą nie przyniosła rozstrzygnięcia. Problem w tym, że wersja Marcina W. także została zbadana na wariografie.

– Celem badań (Falenty) w tej konkretnej sprawie były pytania oparte na postawionych biznesmenowi zarzutach dotyczących transakcji węglowych – wyjaśnia nam Jacek Bieńkuński. Ponieważ jednak – jak zaznacza – w pewnych kwestiach nie było ustaleń co do przedmiotu badań, w związku z tym umieścił także pytania co do różnych hipotetycznych wariantów. – Jednak w oparciu o odpowiedzi udzielone w ramach tego badania nie odważyłbym się formułować końcowych wniosków dotyczących losów nagrań z „afery taśmowej” – zastrzega Bieńkuński.

Jak zaznacza, żeby takie wnioski postawić, musiałby zbadać szczegółowo sam wątek rzekomej „sprzedaży taśm rosyjskim służbom”. – Gdyby wnioskodawca postawił taki cel, to pytania dotyczące tej kwestii wprost zostałyby zadane – wskazuje nam biegły, dodaje, że nic nie stoi na przeszkodzie żeby takie badanie wariograficzne wykonać. Prokuratura nie badała dotąd „rosyjskiego” wątku w aferze podsłuchowej.

Wygląda na to, że udział PiS w aferze węglowej, której częścią jest taśmowa, jest większy, niż się spodziewaliśmy

Marcin Kierwiński, PO

Marcin W., biznesmen z Bydgoszczy i były wspólnik Falenty w ciągu ostatnich lat, jak wynika z ujawnionych decyzją ministra Zbigniewa Ziobry sześciu protokołów jego zeznań, mówił o rzekomych łapówkach, które miał przekazywać wraz z Falentą Michałowi Tuskowi, synowi byłego premiera, czy Sławomirowi Nowakowi. W. od lat stara się zostać małym świadkiem koronnym. Sebastian Kaleta, wiceminister sprawiedliwości, wprost w RMF powiedział, że nie ma dowodów na korupcję młodego Tuska. W ostatnich zeznaniach z czerwca 2021 r. W. mówił, że Falenta, będąc w 2014 r. w Rosji, sprzedał taśmy z „Sowy” rosyjskim służbom (ujawnił to „Newsweek”).

Opozycja poważnie podeszła do zeznań Marcina W. i złożyła w piątek w Sejmie wniosek o powołanie sejmowej komisji śledczej. PiS jej powołanie dziś torpeduje, choć partia dwukrotnie składała wniosek o komisję śledczą ds. afery taśmowej: we wrześniu 2014 r. i w lutym 2015 r., gdy „Gazeta Wyborcza” napisała o specjalnej grupie stworzonej w policji mającej śledzić generałów służb podejrzewanych o to, że stali za podsłuchami. Szerszego badania PiS jednak nie chciał nigdy.

Niespodziewanie w niedzielę Jarosław Kaczyński, prezes PiS, rzucił, że jeśli już ma być komisja, to weryfikacyjna, a nie śledcza. Co to oznacza? – Że PiS może przegłosować taką formę komisji, jaka mu będzie odpowiadać, np. że świadków nie odpytujemy pod odpowiedzialnością karną albo nie zwalniamy z tajemnicy zawodowej np. dziennikarzy – wskazuje Robert Kropiwnicki, członek komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji, poseł KO.

W piątek Zbigniew Ziobro tłumaczył, że śledczy weryfikują zeznania Marcina W. i nie są wobec nich „bezkrytyczni”. A kluczowa czynność w śledztwie, które weryfikuje sprawę taśm sprzedanych Rosjanom, związana jest z pomocami prawnymi kierowanymi do innego państwa. Dotyczy ona pozyskania zawartości elektronicznej urządzeń: telefonów, kart SIM. Wszystko wskazuje na to, że chodzi o Federację Rosyjską.

Ponad rok temu, odsiadując karę 2,5 roku więzienia za zlecanie podsłuchów w restauracjach, Marek Falenta zamówił prywatne badanie na wykrywaczu kłamstw. Odbyło się ono w zakładzie karnym, a biegłym, który je wykonał, jest jeden z najlepszych ekspertów w kraju w tej dziedzinie – Jacek Bieńkuński.

Falenta był pytany m.in. o to, czy przekazał pozyskane nagrania m.in. wspólnikowi w biznesie, znanemu przedstawicielowi partii rządzącej (w tym czasie), dziennikarzowi, agentowi zachodnich służb specjalnych i agentowi z tzw. ściany wschodniej. Wynik był negatywny, a ekspert ocenił, że biznesmen nie wprowadza organów ścigania w błąd, odpowiadając na zadane mu pytania. Skan wyników testu ujawnił na TT Cezary Gmyz, korespondent TVP w Berlinie. Nie podał okoliczności jego powstania. A są ciekawe.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przestępczość
Kradzież cennych książek z BUW. Zatrzymano pięć osób. To Gruzini
Przestępczość
Leszek Czarnecki bez aresztu. Prokuratura nie postawi mu zarzutów w aferze Getback
Przestępczość
Internet nie dla terrorystów. Przełomowe zmiany w polskim prawie
Przestępczość
Jak wpadli Polacy, którzy pobili Leonida Wołkowa
Przestępczość
Pobicie w Wilnie, zlecenie z Rosji, zatrzymani w Polsce