Kilka hipotez – od wersji, zgodnie z którą za telefonami do klientów GetBacku stali działający na własną rękę oszuści wietrzący okazję do zarobku, aż po proceder o bardziej zorganizowanym charakterze – przyjmują śledczy i zamierzają w odrębnym postępowaniu zbadać, kto – już po wybuchu afery – próbował naciągnąć klientów GetBacku pod pretekstem rzekomego „odrobienia strat”, jakie ponieśli, kupując obligacje tej spółki.
Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, w tym wątku śledztwo ma być prowadzone pod kątem usiłowania oszustwa na szkodę obligatariuszy GetBacku.
O zakusach naciągaczy zaalarmowało w lipcu Prokuraturę Krajową, CBA, ABW i KNF Stowarzyszenie Poszkodowanych Obligatariuszy GetBack SA. Obecnie otrzymało odpowiedź, z której wynika, że zawiadomienie zostało przesłane do Prokuratury Regionalnej w Warszawie celem „procesowego rozpoznania”. Według naszych informacji wszczęcie śledztwa, w którym zbadane zostaną podniesione przez stowarzyszenie okoliczności, jest już przesądzone.
„Sprawa pozostaje w zainteresowaniu Departamentu do spraw Przestępczości Gospodarczej Prokuratury Krajowej” – wynika z pisma, jakie otrzymało z PK stowarzyszenie.
Klientów GetBacku z dużych miast – m.in. Warszawy, Poznania i Wrocławia – rzekomi maklerzy zaczęli nękać telefonami głównie od czerwca do połowy lipca, a sporadycznie także w późniejszym okresie.