Rząd mający problem z przedstawieniem m wdrożeniem, reformy systemu emerytalnego, dostrzegł też konieczność ratowania dobra narodowego, symbolu światowego dziedzictwa UNESCO - bagietki. Ten rodzaj pieczywa jest nieodłącznym elementem posiłków Francuzów w połowie dnia i wieczorem. Jego utrata mogłaby doprowadzić do nowej rewolucji.
Piekarze skarżyli się od kilku tygodni na duży wzrost kosztów surowców i energii elektrycznej. Niektórzy podawali w telewizji o 10-krotnym skoku rachunków. Jedni zastanawiali się nad przejściem do wypieku pieczywa wyłącznie nocą, gdy stawki za elektryczność są niższe, ale konsumenci nie mieliby świeżych bułek i chleba po południu, inni przyznawali, że będą zmuszeni zamykać piekarnie, często jedyny sklep spożywczy w malej miejscowości.
Ich narzekania dotarły do rządu. Premier Elisabeth Borne ogłosiła 3 stycznia w rozgłośni Franceinfo, że piekarze mający trudności ze wzrostem cen energii elektrycznej będą mogli występować o odroczenie spłaty podatków i składek pracowniczych. Delegację piekarzy przyjęli minister gospodarki i finansów Bruno Le Maire i minister ds. małych i średnich firm, Olivia Grégoire, omówili z nimi konsekwencje kryzysu energetycznego. W czwartek delegacja piekarzy uda się do Pałacu Elizejskiego w związku z tradycyjnym przekazaniem prezydentowi okolicznościowego ciasta la galette des rois.
Szefowa rządu wyraziła też życzenie, aby drobni kupcy i handlowcy mający też do czynienia z dużymi rachunkami za energię mogli rozłożyć na kilka miesięcy regulowanie rachunków. To będzie wymagać ułatwień ze strony dostawców, zostali też zaproszeni na spotkanie z ministrem gospodarki. Minister uważa, że dziś nie pomagają oni dostatecznie piekarzom i małym i średnim firmom. - Chcę, by robili więcej, lepiej i od razu - cytuje go „La Tribune” za AFP. - Jeśli nie zastosują się, to zawsze możemy więcej pobierać od dostawców energii, co już robimy - zagroził.
W budżecie na ten rok rząd przewidział mechanizm pobierania części zysku firm energetycznych, która może dać mu 11 mld euro.