Według Justina Kinga byłego szefa sieci detalicznej Sainsbury’s era taniej żywności właśnie się kończy. Gwałtownie rosnąca inflacja w Wielkiej Brytanii podnosi bowiem ceny na półkach sklepowych, a na ceny żywności mocno wpłynie także wojna na Ukrainie.
- Być może przeszliśmy przez złotą erę. Na żywność wydajemy o wiele mniej, proporcjonalnie do naszych budżetów domowych, niż kiedykolwiek w historii, ale to się kończy. Podejrzewam więc, że w dłuższej perspektywie udział żywności w domowym budżecie wzrośnie – mówił King w rozmowie z BBC.
Zastrzegł przy tym, że „w historycznym” ujęciu wydatki na żywność nie będą wysokie, ale i tak będą wymagały korekt w domowych budżetach. Przy tym wiele biedniejszych rodzin będzie mieć problemy z zaspokojeniem potrzeb żywnościowych i tu były szef Sainsbury zwraca uwagę na rolę państwa, które powinno wkroczyć z ukierunkowanym finansowaniem świadczeń dla niezamożnych.
- Większość z nas może wybierać, jaka część naszego domowego budżetu idzie na żywność, ale dla niektórych taki wybór nie istnieje. Dlatego musi istnieć system zasiłków – stwierdził King.
Największe sieci detaliczne w Wielkiej Brytanii – Tesco i Sainsbury’s – odnotowały w ostatnim czasie podwojenie rocznych zysków brutto do 2 mld (Tesco) i 730 mln funtów (Sainsbury’s). Jednak Justin King zwraca uwagę, że nie są one w stanie zaabsorbować rosnących cen żywności i ochronić przed nimi klientów. Branża detaliczna w handlu spożywczym pracuje bowiem w oparciu o model niskich marż (wynoszących ok. 3 proc.), szczególnie w przypadku żywności.