Znakomite wyniki finansowe. Wystarczająca liczba pracowników, by obsłużyć wszystkich. Kolejki sięgają poza kawiarnie. Co poszło nie tak?

Podczas gdy w Polsce nieśmiało planowane są kolejne otwarcia lokali Starbucks, w USA sieć wydaje się przeżywać oblężenie – niezadowoleni klienci donoszą o kolejkach przekraczających akceptację, bariści narzekają, że nie nadążają z obsługą, bo ręce do pracy niby są, ale jakby ich nie było. Tymczasem wyniki finansowe są dobre, a prognozy na przyszłość pozwalają myśleć optymistycznie mimo iż widać też zagrożenie recesją, a niektóre wyniki są gorsze od oczekiwanych.

Pracownicy Starbucks narzekają, jak informuje serwis BuzzFeed News o tym, że choć ilość pracy jest ta sama albo nawet większa niż dotychczas, to dostają krótsze godzinowo zmiany. W efekcie, na przykład, kawiarnię w turystycznej dzielnicy jednego z amerykańskich miast w godzinach szczytu obsługują trzy osoby, które nie nadążają z pracą. Krótsze zmiany oznaczają, że na jednej zmianie pracuje połowa osób. To z kolei powoduje, że jakość obsługi spada, co widać zresztą choćby po narzekaniach na obsługę w Starbucks, jakie można bez trudu znaleźć w sieciach społecznościowych.

Starbucks twierdzi, że nie nastąpiły żadne zmiany w polityce pracowniczej. Jaime Riley, rzecznik prasowy sieci, mówił BuzzFeed News, że firma chce, by „kawiarnie miały wystarczającą obsadę". Jednak fakty, o których donoszą pracownicy kawiarni z różnych części USA świadczą o czymś innym. Zdaniem pracowników ilość przydzielanych im godzin pracy drastycznie zmalała – niektórzy przestali się z tego powodu kwalifikować do ubezpieczeń medycznych fundowanych przez pracodawcę (w USA system opieki zdrowotnej wygląda inaczej niż w Polsce). BuzzFeed News dotarł też do wewnętrznej korespondencji Starbucksa, w której podkreślano, że należy mocniej pilnować wydatków. A najłatwiej, jak wiadomo, oszczędzać na pracownikach.

Problem może wynikać z faktu, że szefowie poszczególnych kawiarni korzystają z centralnego oprogramowania, które wylicza zapotrzebowanie na godziny pracy. Zdaniem menedżerów kawiarni jeszcze niedawno na 800 transakcji system sugerował 70 roboczogodzin, aktualnie proponuje 65. Co odbija się na godzinach pracy pracowników, którzy w kawiarniach mają płacone od godziny.