Pan Tomasz Budziak w swojej polemice z artykułem Juli Kluczyńskiej i Justyny Duriasz-Bułhak zadaje retoryczne pytanie: „Czy darczyńcy to barany?". Cały wywód Pana Budziaka wskazuje – zapewne wbrew intencjom Autora - iż niebezpieczeństwo mylenia fundacji filantropijnych, działających na rzecz dobra wspólnego z fundacjami rodzinnymi, będących jedynie instrumentem zarządzania majątkiem prywatnym wąskiego grona osób, jest w praktyce jak najbardziej realne.
Autor dosyć beztrosko miesza zapisy ustawy o fundacjach z zapisami ustawy dotyczącej pożytku publicznym, w karkołomny sposób dowodząc, iż „idea prawna pożytku publicznego jest reliktem warunków prawa czasów schyłkowego socjalizmu". Otóż, ustawa o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie pochodzi z 2003 roku, więc mielibyśmy tutaj do czynienia z bardzo późnym socjalizmem. Ustawa o fundacjach z 1984 roku mówi z kolei, iż „Fundacja może być ustanowiona dla realizacji zgodnych z podstawowymi interesami Rzeczypospolitej Polskiej celów społecznie lub gospodarczo użytecznych". Można oczywiście uznać ten zapis za socjalistyczny przeżytek, jednak nadal jest to zapis obowiązującego prawa, niezależnie od prywatnych przemyśleń Autora na ten temat.