Sąd Apelacyjny w Lublinie wydał precedensowy wyrok. Uznał, że jeżeli mąż znęca się nad żoną, to może ponosić odpowiedzialność nie tylko karną, ale i cywilną. Chodziło o wielokrotne pobicie skutkujące bólem, bezsennością, lękami młodej mężatki oczekującej dziecka.
Dobra osobiste ?w małżeństwie
To, że można wystąpić do sądu karnego, oskarżając małżonka o znęcanie się, jest jasne od dawna, o czym świadczy liczba spraw o tzw. znęty. Art. 207 kodeksu karnego za znęcanie się fizycznie lub psychicznie nad osobą najbliższą przewiduje do pięciu lat więzienia, a za szczególne okrucieństwo – do lat 10.
Tu chodzi jednak o sprawę cywilną, o naruszenie dóbr osobistych. Kodeks rodzinny i opiekuńczy nie przewiduje zadośćuczynienia za krzywdy wyrządzone w małżeństwie, ale i nie zakazuje go. Pokrzywdzony małżonek może więc sięgnąć po przepisy kodeksu cywilnego (art. 23–24) regulujące ochronę dóbr osobistych. Ten, czyje dobro osobiste zostaje naruszone czy zagrożone cudzym działaniem, może żądać jego zaniechania, chyba że nie jest ono bezprawne (np. gdy policjant rewiduje podejrzanego przechodnia, narusza jego prywatność, ale legalnie).
– Nie widzę przeszkód, aby poszkodowany małżonek wkroczył na tę cywilną ścieżkę – mówi prof. Henryk Haak, specjalista od prawa rodzinnego z Uniwersytetu Szczecińskiego. – Tym bardziej może z niej skorzystać były małżonek. Nie można go pozbawić tego prawa, bo oznaczałoby to tolerowanie naruszeń dóbr osobistych. Dobrem osobistym jest nie tylko zdrowie, ale np. twórczość naukowa. Brak ochrony oznaczałby, że jeden z małżonków może podkradać ją drugiemu.
Ta sama zasada dotyczy np. prywatności, a komentatorzy wskazują, że śledzenie, przeglądanie korespondencji drugiego małżonka zagrażają jego spokojowi i są ingerencją w sferę dóbr osobistych.