Wracał tylko spać
Jak ustalił sąd małżonkowie A. mieszkają z córeczką w komfortowo urządzonym mieszkaniu należącym do rodziców męża. Oboje w podobnym wieku, dobrze wykształceni . Ale zawodowo pracuje tylko mąż. Marek A. jest geodetą i pracownikiem urzędu miejskiego. Oprócz tego prowadzi działalność gospodarczą w zakresie usług geodezyjnych. Żona nie pracuje zawodowo i nie uzyskuje żadnych dochodów.
Od roku między małżonkami trwał ostry konflikt, nie potrafili już spokojnie rozmawiać i i unikali kontaktu ze sobą. Nie podejmowali wspólnie żadnych decyzji osobistych, finansowych czy gospodarczych. Prowadzili też dwa oddzielne gospodarstwa domowe: osobno się żywili, osobno kupowali artykuły spożywcze, środki czystości, kosmetyki czy odzież. Marek A. po pracy zwykle jeździł do swoich rodziców, a do domu wracał tylko na noc. Mimo to żadne z nich nie zakładało sprawy o rozwód czy separację.
Jak wynikało z zebranych w sprawie dokumentów, zeznań świadków i samych małżonków, Marek A. początkowo kupował żywność, także dla żony i córki, ale Agnieszka A. nie chciała z niej korzystać i zabraniała to robić córce. Zakazywała też mężowi korzystać z jedzenia, które kupowała dla siebie i dziecka. W tej sytuacji Marek A. zaczął żywić się poza domem. To on regulował w całości wszystkie opłaty związane z mieszkaniem: czynsz, rachunki za prąd, gaz, wodę, telefon i telewizję itp. Co więcej - co miesiąc przekazywał żonie średnio 200 zł tygodniowo na utrzymanie i zaspokajanie potrzeb córki, płacił za jej podręczniki szkolne, zajęcia dodatkowe. Chciał też zajmować się córką , uczestniczyć w jej życiu, ale żona go od niej izolowała i nastawiała dziecko przeciwko niemu. Teraz relacje między ojcem a córką są zaburzone. Dziewczynka przychodzi do ojca prosić o pieniądze dla matki, ale nie wychodzą wspólnie, nie rozmawiają. Agnieszka A. twierdzi, że sam jest sobie winien, bo wcześniej nie interesował się dzieckiem. Przyznała jednak, że w zasadzie nie przypomina sobie sytuacji, w której mąż odmówiłby przekazania pieniędzy na zakup dla dziecka, jeśli go o to prosiła, choć zwykle poprzedzone to było jego negatywnymi komentarzami.
Zdrowa żona też może iść do pracy
Sąd Rejonowy uznał, że w sytuacji tak ostrego konfliktu trudno mówić o pozostawaniu małżonków A. we wspólnym pożyciu, choć formalnie są małżeństwem i nocują pod jednym dachem. Poza tym, wbrew twierdzeniom żony, Marek A. przyczynia się do zaspokajania potrzeb rodziny. To jego żona w żaden sposób nie dokłada się do opłat ponieważ nie pracuje i nie uzyskuje dochodów, choć jest całkowicie zdolna do pracy i ma wyższe wykształcenie. Małżonkowie nie uzgadniali, że żona będzie pozostawała na co dzień w domu, a pracować zawodowo ma tylko mąż.
- Trudno oczekiwać, iż mąż w całości będzie utrzymywał zdolną do pracy żonę i małoletnią córkę. Tym bardziej, iż córka chodzi do szkoły, jest zdrowa i nie wymaga codziennej pieczy matki w domu - argumentował Sąd.
W jego ocenie brakowało przesłanek do nakazania pracodawcy Marka A. wypłaty jego wynagrodzenia za pracę do rąk żony. Zdaniem sądu małżonkowie powinni ustalić między sobą kwotę miesięcznych alimentów na utrzymanie dziecka, a jeśli nie dojdą do porozumienia, możliwe jest złożenie powództwa o alimenty.