24-godzinny termin dotyczy dzienników, a zatem także prasowych portali internetowych. W czasopismach ma być dłuższy i wynosić trzy dni.
Do tej pory nie było takiego terminu, więc udzielający wywiadu mógł go blokować, dokonywać w nim poważnych zmian czy wręcz odmówić autoryzacji. Druk bez autoryzacji stanowił zaś przestępstwo. Po zmianach ma to być wykroczenie zagrożone karą do 5 tys. zł.
Projekt przesądza też, że poważniejsze zmiany, dopisywanie do tekstu istotnych wątków czy ich usuwanie, co może deformować pierwotny tekst, nie będzie traktowane jako autoryzacja. Nie będzie zatem ograniczać redakcji w publikacji pierwotnego tekstu.
Nowela prawa prasowego, autorstwa Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ma wdrożyć zgłaszane od dawna krytyczne uwagi mediów oraz wskazania Trybunału Praw Człowieka. Ze sprawy Wizerkaniuk przeciwko Polsce (18990/05) wynika, że polskie prawo prasowe pozwala rozmówcom, w tym politykom (tu chodziło o posła), przez odmowę autoryzacji wybierać rozmówców i zapobiegać publikacji kłopotliwych czy niepochlebnych wypowiedzi, ze szkodą dla debaty publicznej.
– Żaden poważny dziennikarz nie jest zainteresowany, by przeinaczyć wypowiedź rozmówcy, bo w razie sporu na nim spoczywa obowiązek wykazania, że napisał prawdę, nie mówiąc o tym, że w oczach rozmówcy będzie spalony – wskazuje Dariusz Pluta, adwokat. Dodaje, że autoryzacja jest reliktem, który należy usunąć.