Od wyniku opinii biegłych psychiatrów zależy nie tylko wymiar kary, ale czasem w ogóle odpowiedzialność za czyn, którego się oskarżony dopuścił. Czy te o kilku żołnierzach podejrzanych w związku z ostrzelaniem wioski Nangar Khel będą miały wpływ na ich dalsze losy? Adwokaci wojskowych twierdzą, że mogą być podstawą do nadzwyczajnego złagodzenia kary.

Według kodeksu karnego, jeżeli w czasie popełnienia przestępstwa zdolność rozpoznania czynu lub kierowania postępowaniem była w znacznym stopniu ograniczona, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.

Niepoczytalność i poczytalność to dwa bieguny w ocenie stanu psychicznego sprawcy. Pomiędzy nimi istnieją stany pośrednie, w których odchylenia od normy mają różne nasilenie. Osoba o ograniczonej poczytalności jest odpowiedzialna za przestępstwa, które popełniła, przy czym może zostać ukarana łagodniej, niż to przewiduje kodeks karny. Najistotniejszy jest wówczas stopień ograniczenia. Kiedy jest on bliski zniesienia poczytalności, wymiar kary musi być niższy, jeśli jest minimalny, sprawca nie może liczyć na dużo łagodniejszą karę.

– Z opinii biegłych psychiatrów korzystamy w dwóch klasycznych sytuacjach – tłumaczy „Rz” warszawski sędzia Marek Celej. – Po pierwsze, kiedy sąd na podstawie obserwacji podsądnego, jego wypowiedzi i zachowania na sali rozpraw nabiera podejrzeń co do jego stanu zdrowia i wydaje postanowienie o przeprowadzeniu dowodu z opinii biegłych psychiatrów. Po drugie, kiedy podejrzanemu zarzuca się popełnienie najpoważniejszych przestępstw, np. zabójstwa czy zgwałcenia.

Największy problem – twierdzi Celej – występuje wówczas, kiedy pojawiają się dwie inne opinie: jedna stwierdza niepoczytalność sprawcy (oznacza dla niego bezkarność), a druga świadczy o ograniczonej poczytalności (kara jedynie łagodniejsza). Co wówczas robi sąd? Najpierw próbuje dojść do porozumienia z autorami obu opinii. Jeśli się nie uda, występuje o trzecią. Ale wówczas zwraca się już do specjalistycznego instytutu czy zakładu.